środa, 24 lipca 2013

Rozdział 12 - Przejdziemy przez to razem


Justin's POV


Obudził mnie dźwięk telefonu. Ludzie nie mają wyczucia czasu. Uniosłem się lekko na łokciach i spojrzałem na Angie. Spała a twarz miała zakrytą włosami. Zaśmiałem się, odgarnąłem je i pocałowałem ją w czoło. Uśmiechnęła się przez sen. Wstałem i chwytając telefon wyszedłem z pokoju. Szybko znalazłem się na dole. Kroki skierowałem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Znalazłem sok pomarańczowy i napiłem się prostu z kartonu. Gdy odstawiłem go na blat telefon zadzwonił ponownie. Spojrzałem na ekran. Gary kurwa idioto nie masz kiedy dzwonić? Wywracając oczami odebrałem
- Kurwa wiesz która godzina człowieku? 
- Musicie wracać - jego słowa sprawiły, że poczułem nieprzyjemne ściśnięcie żołądka- Jak to musimy wracać? - Kurwa Justin pakujcie się i wracajcie! - Gary powiesz mi co się dzieje?! - on nigdy tak nie reagował- Słuchaj stary jest źle - co on bredzi - kurwa jest bardzo źle. One wszystkie oszalały. Zniszczyły Angie samochód, chciały zniszczyć jej dom i...- I co Gary? - I one... one...- Kurwa co one? - One pobiły Van - Gary płakał - jest w szpitalu- Co?! - nie docierały do mnie słowa mojego przyjaciela - Jak to pobiły Van?- pobiły Van i jest w szpitalu!Normalnie Justin - westchnąłem - czekały na nią po szkole - Garemu łamał się głos - Van jest w szpitalu- Kurwa! - byłem w szoku - dlaczego to zrobiły? 
- Bo jesteś z Angie a to jest ostrzeżenie Justin - westchnął - nie uderzą w Ciebie więc znalazły inny sposób żeby ją zranić 
- Zabije tą sukę - czułem jak wściekłość we mnie narasta. O co chodzi Jess?! Przecież to ona popchnęła mnie w ramiona Angie
- Justin kogo chcesz zabijać? - usłyszałem pytanie i odwróciłem się. W drzwiach zobaczyłem Angie. Nie miałem pojęcia jak jej mam to powiedzieć
- Nikogo - odpowiedziałem szybko - stary muszę kończyć - powiedziałem do Garego i rozłączyłem się. Czułem na sobie wyrok Angie
- Justin? 
- Jess
- Co Jess? - na jej twarzy widziałem zdziwienie pomieszane ze strachem - Justin powiedz mi do cholery co się dzieje! 
- Angie one... - podszedłem do niej i przytuliłem ją mocno do siebie - one pobiły Van
- Co?! Justin dlaczego?! - Angie najpierw krzyczała a później płakała - Dlaczego Justin? - wyszeptała - Justin dlaczego Van? Dlaczego nie mogły poczekać na mnie? Przecież im chodzi o mnie... Justin do cholery to wszystko moja wina. Gdybym nie przy...
- Angie! - nie chciałem tego słyszeć. Nie chciałem słyszeć, że zaczyna żałować swojej decyzji o byciu ze mną - nie mów tak. To nie powinno się stać ale nie możesz mi mówić tego, że nie powinniśmy być razem
- Ale Jus...
- Kocham Cię Angie - dziewczyna w końcu spojrzała na mnie - i obiecuję, że one poniosą konsekwencje swojego występku
- Kocham Cię - powiedziała i musnęła moje usta
- Chodź się spakować - powiedziałem i ująłem jej dłoń - wracamy do domu - wyszliśmy z kuchni i szybkim krokiem weszliśmy na górę


***


Angie siedziała na fotelu pasażera a ja nie mogłem znieść tego, że jest taka cicha. Angie zawsze miała coś do powiedzenia a teraz po prostu siedziała cicho. To było nie do wytrzymania. Nie lubię kiedy jest taka cicha ale bałem się cokolwiek powiedzieć. Zrezygnowany skupiłem się na prowadzeniu samochodu. Byłem zły ale również rozczarowany. Nigdy nie myślałem, że Jess może posunąć się do takiego kroku. Była aż tak bardzo zdesperowana? Przecież to wszystko jest chore. Jak można zrobić coś takiego bez powodu?! Przecież jej chodziło tak na prawdę o mnie. Nie mogła załatwić tego ze mną?- Justin - z zamyślenia wyrwał mnie głos Angie
- Tak?
- Czy nie uważasz, że to wszystko dzieje się za szybko? - poczułem jak żołądek mi się zaciska
- Co dzieje się za szybko?
- My - poczułem jakby ktoś oblał mnie zimną wodą
- Nie Angie - spojrzałem na nią
- Patrz na drogę - upomniała mnie - Justin ja jednak odnoszę wrażenie, że tak. Przecież m...- Kochasz mnie? - przerwałem jej
- Tak - odpowiedziała bez zastanowienia
- Widzisz Angie ja kocham Ciebie więc nie sadzę, że coś dzieje się za szybko. Miłość ma swoje własne tępo a ja nie zamierzam go spowalniać - spojrzałem na nią a Angie już miała coś powiedzieć - tak wiem, mam patrzeć na drogę
- Justin nie o to mi chodziło - lekko się uśmiechnęła - miałam na myśli, że przez nas ucierpiała moja przyjaciółka - po policzku Angie spłynęła łza. Zjechałem na pobocze i wyszedłem z samochodu. Dłużej nie mogłem tego słuchać. Dziewczyna którą kocham zaczęła wątpić w to czy podjęła słuszną decyzję. Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Chwilę później Angie stała obok mnie.
- Justin musisz mnie zrozumieć - westchnęła - one zaatakowały Van tylko dlatego, że ja i Ty nie byliśmy w szkole. To przerażające
- Wiem Angie ale zrozum, że boli mnie to co mówisz
- Justin to nie tak, że nie jestem pewna swoich uczuć bo jestem - spojrzała na mnie - jestem cholernie pewna, że Cie kocham ale nie widzisz tego co się stało?
- Widzę Angie - zatopiłem palce we włosach, byłem bezradny ponieważ Angie miała rację - ale kurwa nie chcę Cię stracić!
- Też tego nie chcę
- To dlaczego?
- Justin one skrzywdziły moją przyjaciółkę a to dopiero początek - po policzkach mojej dziewczyny spływały łzy - nie wiem co będą w stanie zrobić dalej. Justin a co jeśli one skrzywdzą Ciebie? Nie zniosła bym tego - Angie płakała można powiedzieć, że wpadła w histerię. Przytuliłem ją mocno do siebie - Justin one są nieobliczalne. Boję się o Ciebie, boję się o nas. Justin boję się, że Cię stracę
- Ciiiiiiii - głaskałem ją po plecach a Angie płakała mocno się we mnie wtulając - pamiętaj, że jesteśmy niezniszczalni skarbie
- Kocham Cię - powiedziała
- Nie bardziej niż ja - powiedziałem i biorąc ją na ręce ruszyłem w stronę samochodu - czas wracać do domu i zrobić porządek - powiedziałem stawiając Angie na ziemi i otwierając przed nią drzwi - już więcej nikt nie skrzywdzi Van - powiedziałem siadając na swoim miejscu. Spojrzałem na Angie wyglądała na zmarnowaną - prześpij się skarbie - cmoknąłem ją w polika i ruszyłem w dalsza drogę



Angie's POV



- Angie wstawaj - poczułam jak ktoś lekko potrząsa moim ramieniem - Angie jesteśmy pod szpitalem wstawaj - otworzyłam oczy i ujrzałam pochylonego nade mną Justina - no witaj skarbie - powiedział i musnął moje usta - chodź pójdziemy coś zjeść
- Nie Justin ja idę prosto do Van - powiedziałam i próbowałam wstać ale Justin dalej się pochylał
- Angie najpierw musimy coś zjeść
- Justin najpierw muszę iść do Van - powiedziałam i kładąc rękę na jego torsie odepchnęłam go lekko - jedzenie może poczekać - w końcu wydostałam się z samochodu
- Nie odpuścisz?
- Nie - uśmiechnęłam się - idziesz ze mną czy coś zjeść?
- Idę z Tobą - powiedział i ujmując mnie za rękę splótł nasze palce - pamiętasz jak powiedziałem, że przejdziemy razem? - pokiwałam twierdząco głową - no to właśnie to robimy
- Dziękuje - powiedziałam i pocałowałam go w polika. Cieszę się, że Justin jest tutaj ze mną
- Nie masz za co dziękować skarbie - powiedział i w tym samym momencie przekroczyliśmy próg szpitala. Weszliśmy po schodach na drugie piętro i ruszyliśmy korytarzem. Zdziwiło mnie to, że Justin doskonale wiedział gdzie mamy iść. Czułam wyrzuty sumienia. Gdybym nie pojechała z Justinem do tej pieprzonej Atlanty teraz nie musiałabym odwiedzać Van w szpitalu. I dlaczego zaatakowały ją a nie mnie? To przecież ja związałam się z Justinem a nie Van! Spojrzałam na Justina i uśmiechnęłam się do siebie. Obiecał, że przejdziemy przez to razem i wiem, że tak będzie. Razem jesteśmy silni.
- Cześć stary - spojrzałam w stronę z której dobiegał głos i ujrzałam wysokiego chłopaka - cześć Angie
- ummm... Cześć - odpowiedziałam grzecznie
- Jestem Gary - powiedział i wyciągnął dłoń w moją stronę - najlepszy przyjaciel Justina i ...
- Chłopak Van - dokończyłam za niego - co z nią? 
- Angie nie jest za dobrze
- Mogę już do niej iść? - zapytałam z nadzieją w głosie i spojrzałam na Justina który pokiwał głową. Wyminęłam Garego i weszłam do sali w której leżała moją przyjaciółka. Zobaczyłam ja leżącą na łóżko i wielką ilość kabli - nieeeeee! - to mnie przeraziło. Oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej. Twarz ukryłam w dłoniach i płakałam. Nie chciałam ale nie mogłam się uspokoić. Ten widok był straszny. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Spojrzałam w górę i ujrzałam Justina. Wtuliłam się w niego i dalej płakałam - Justin ja już chce się obudzić - łkałam 
- Ja też Angie - poczułam jak Justin siada i obejmuje mnie jeszcze mocnej - obiecuję Ci, że Jess i jej koleżanki odpowiedzą za to co zrobiły Ci z samochodem i za to, że dotknęły Van - powiedział i pocałował mnie w głowę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ramionach...



***




Obudziłam się w łóżku ale nie swoim. Zdezorientowana wstałam i zaczęłam się rozglądać. Gdzie ja do cholery jestem?! Przecież razem z Justinem byłam w szpitalu u Van a teraz jestem tutaj... Chwilę mi to zajęło zanim  doszłam do wniosku, że znajduję się w pokoju Justina. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Szukałam mojego chłopaka ale nigdzie nie potrafiłam go znaleźć. Przeszukałam cały parter i zrezygnowana jego nieobecnością wyszłam na zewnątrz. Dostrzegłam go przy samochodzie. Wyglądało to jakby chciał gdzieś jechać.

- Justin! - zawołałam a chłopak automatycznie odwrócił się w moją stronę. Pokazał żebym do niego podeszła więc tak zrobiłam. Gdy znalazłam się obok niego Justin pochylił się i pocałował mnie
- Witaj moja piękna dziewczyno - czułam jak czerwień wypływa na moje policzki. Justin zawstydza mnie praktycznie na każdym kroku
- Hej - powiedziałam i pocałowałam go - gdzie jedziesz?
- Uhmm... Nigdzie
- Och czyżby? - zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersiach
- Angie przecież mówię, że nigdzie
- Nie kłam Justin - poprosiłam grzecznie - nienawidzę kiedy ludzie mnie okłamują
- Ale Angie... - Justin spojrzał na mnie - no dobrze jadę po Garego i jedziemy pod szkołę
- Po co będziecie jechać pod szkołę? - byłam zdziwiona - przecież zajęcia już się skończyły
- Nie wszystkie - powiedział i złapał mnie za ręce -trening  cheerleader skończy się za jakąś godzinę
- Jess - powiedziałam sama do siebie - jadę z wami
- Angie...
- Nie Justin - spojrzałam na niego - Van to moja przyjaciółka i muszę raz na zawsze załatwić tą sprawę - nie czekając na jego odpowiedź podeszłam do samochodu od strony pasażera i wsiadłam do środka. Justin pojawił się w samochodzie chwilę później. Włożył kulczyki do stacyjki i odpalił samochód. Ruszył w ciszy. Denerwowało mnie jego zachowanie i denerwowało mnie to, że nic nie mówi. Nie lubię gdy taki jest ale tym razem nie odpuszczę. Tu chodziło o moją przyjaciółkę. Zerknęłam na Justina i zobaczyłam, że jest skupiony na drodze. Może to i lepiej ponieważ nie miałam teraz ochoty na dyskusje. To nie miało sensu. I tak nie dojdziemy do porozumienia. Justin zatrzymał samochód pod jakimś domem. Pewnie to tutaj mieszka Gary.
- Angie - w końcu się odezwał - obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego
- Głupiego czyli? - przeniosłam wzrok z domu na niego
- Nie wiem - westchnął - ale nie chce się martwić, że coś Ci się stanie
- A co ma mi się stać? - czułam jak narasta we mnie wściekłość
- Angie proszę - w jego oczach dostrzegłam troskę - obiecaj mi 
- nie mogę Justin - odpowiedziałam szczerze - mam ochotę zabić tą sukę za to co zrobiła Van. Nie mogę jej tego odpuścić. Położyła na niej swoje ręce a tak na prawdę chodzi jej o mnie. To ja się z Tobą związałam a nie Van
- Ang...
- Nie Justin - przerwałam mu - dla mnie to koniec dyskusji - Justin już nic nie powiedział tylko odwrócił wzrok. Przyznam szczerze, że jego reakcja zabolała ale wiedziałam, że jeśli mu to obiecam to nie dotrzymam słowa. Sama nie wiem jak zareaguję na widok Jess. Czemu nikt nie może zrozumieć, że muszę wyrównać porachunki. Kiedyś bałam się tej dziewczyny ale dzisiaj, właśnie w tym momencie cały strach gdzieś uleciał, zniknął. Nie bałam się jej ale było mi jej żal. Wydaje mi się, że marzyła o związku z Justinem. Cała szkoła wie, że jest w nim szaleńczo zakochana.
- Cześć Justin - z rozmyślań wyrwał mnie męski głos - Angie?
- Ciebie też miło widzieć Gary- odpowiedziałam i wywróciłam oczami. Chłopak wsiadł do środka i gdy tylko zamknął drzwi Justin ruszył w stronę szkoły 
- Justin co tutaj robi Angie? - dlaczego mówi w sposób jakby mnie tu nie było. To irytujące
- Jak widać siedzi
- Ale mieliśmy załatwić to sami - w głosie Garego dalej było słychać zdziwienie
- Tez tak myślałem
- Możecie przestać mówić w ten sposób?! - zapytałam z pretensjami
- W jaki? - Justin spojrzał na mnie
- Patrz na drogę - upominałam go - w taki jakby mnie tu nie było!
- Angie przepraszam - zaczął Gary - ale po prostu mieliśmy załatwić to sami
- Czy wy nie macie mózgu?! - jak oni mogą być tacy ślepi - ta suka dotknęła MOJĄ przyjaciółkę i zniszczyła MÓJ samochód tylko dlatego że jestem z Justinem. Myślicie, że puszcze jej to płazem?!  Nigdy w życiu!
- Okay zrozumiałem - powiedział Gary - ale nie zrobisz nic głupiego, prawda?
- Boże czy wyście się uparli?!
- Ale...
- Co ale? - odwróciłam się tak żeby widzieć przyjaciela mojego chłopaka - Justin zadał mi to samo pytanie jakieś 15 minut temu. Ja sama nie wiem co zrobię jak zobaczę ta szmatę ale myślę, że to nie będzie nic dobrego więc jeśli uważacie, że to zalicza się do kategorii głupie to możecie być pewni, że coś głupiego zrobię. Dajcie już sobie spokój i pozwólcie mi to załatwić po swojemu. Nie biję się Jess - skończyłam mówić i w samochodzie zapadła cisza. Nikt z nas nie odezwał się dopóki Justin nie znalazł się na szkolnym parkingu - Gdzie mój samochód? - rozglądałam się ale nigdzie go nie widziałam
- Twój tata się nim zajął. Z tego co wiem jest u mechanika - Justin w końcu zabrał głos
- Ach... - spojrzałam na mojego chłopaka - Justin proszę
- Też prosiłem Angie - nie spojrzał na mnie - prosiłem ale Ty się uparłaś
- Nie przesadzasz? - czułam jak narasta we mnie wsiekłość
- Nie Angie, nie przesadzam. Jeśli chodzi o Ciebie i Twoje bezpieczeństwo nigdy nie będę - nie wiedziałam co powiedzieć i spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam Jess opuszczająca budynek szkoły
- To ciekawa jestem co powiesz na to - powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Ruszyłam prosto w stronę dziewczyny która na mój widok zatrzymała się
- Angie wracaj do samochodu - usłyszałam głos Justina ale tylko przyspieszyłam kroku. Chwilę później znalazłam się twarzą w twarz z ta suką
- Witaj Angie - powiedziała z uśmiechem
- Za chwilę zetrę Ci ten uśmieszek z twarzy - powiedziałam i również się uśmiechnęłam...


----------
I doczekaliście się kolejnego rozdziału. Bardzo przepraszam, że tyle to trwało ale miałam małe problemy techniczne. Teraz wszystko jest już w porządku i rozdziały ponownie pojawiać się będą systematycznie. Trochę się dzieje co? Jak myślicie spotkanie Angie i Jess będzie należało do miłych? Jeśli chcecie się dowiedzieć to czekajcie na kolejny rozdział Już mamy ponad 2000 wyświetleń. Jesteście WIELCY! Dziękujemy za każdy pozostawiony komentarz ;) MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XIII rozdziale! ;)

- Pati

12 komentarzy:

  1. Cudoo ;**
    szybciutko następnyy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku dziewczyny kocham wasze opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już właśnie biorę się za pisanie :D /-Jola

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie bójka?! Serio?! Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  5. koleżanka dzisiaj pokazała mi to opowiadanie. nie jestem fanem ff ale to wciąga. tyle się zieje, że czasem się gubiłam i musiałam rozdział czytać od nowa. macie talent. Kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, bedzie jeszcze dzisiaj kolejny rozdzial.;) Tylko nie mówcie że "SOON" bo przestanę czytać.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny ♥ czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam ; czekam na kolejny :****

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ♥ Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna ;) do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ♥ Jola i Pati