piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 8 - Skurwiel


Justin's POV

Wpatrywałem się w Angie. Siedziała na moim łóżku ze smutkiem w oczach. Nie mogłem znieść myśli, że to ja jestem tego przyczyną. Powinienem jej powiedzieć ale nie - wolałem zatrzymać to dla siebie. Jestem kretynem! Juz było tak dobrze a teraz to.

- Angie przepraszam - spojrzała na mnie
- Nie musisz przepraszać - uśmiechnęła się lekko i odwróciła wzrok. Wpatrywała się w okno. Nie wiedziałem co powiedzieć więc usiadłem obok niej. Złapałem jej twarz w swoje dłonie i zmusiłem do spojrzenia na mnie
- Angie powiedziałem, że przepraszam
- A ja powiedziałam, że nie musisz Justina - westchnęła - nie potrzebnie naciskałam
- Angie ale ja...
- Skończ Justin - poprosiła ale ja nie mogłem przestać
- Angie zachowałem się jak ostatni skurwysyn! Powinienem od razu Ci powiedzieć a nie krzyczeć!
- Justin znowu to robisz- wyszeptała
- Co znowu kurwa robię?!
- Krzyczysz - odpowiedziała i zerwała się z łóżka jednak zanim zdążyła dobiec do drzwi złapałem ją. Odwróciłem w swoją stronę i zobaczyłem, że znowu płacze 
- Angie ja...
- Nie tłumacz się Justin - nic nie odpowiedziałem tylko przytuliłem ją mocno. Angie łkała w moich ramionach, z mojej winy a ja czułem jak serce mi się łamie
- Ej mała... - potarłem jej plecy - przepraszam ja... ja już więcej nie podniosę głosu... Angie ja nie wiem co we mn...

- Justin już wszystko jest w porządku - powiedziała wyswobadzając się z mojego uścisku - ja po prostu... znaczy bałam się, że za chwilę będziesz ja Mike

- Co? - nie miałem pojęcia co Angie ma na myśli
- Nie ważne
- Angie proszę - podszedłem do niej i ująłem jej dłonie - dokończ
- Muszę?
- Tak - Angie westchnęła i chwile milczała
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego zareagowałam płaczem na Twój krzyk? - pokiwałem głową - Słuchaj Justin pod koniec mojego związku z Mikiem często się kłóciliśmy. Wiedziałam, że już będzie źle gdy krzyczał... - urwała żeby uspokoić oddech - on wtedy tracił nad sobą kontrolę - powiedziała na jednym wydechu a ja przetwarzałem jej słowa
- Angie czy ten pierdolony gnój podnosił na Ciebie swoje łapy? - Angie pokiwała głową - Zabiję tego gnoja! - miałem nie krzyczeć ale nie mogłem się powstrzymać. Złapałem za lampkę stojącą na szafce nocnej i cisnąłem nią o ścianę. Odbiła się z wielkim echem.
- Justin uspokój się! - jak przez mgłę usłyszałem głos Angie. Sięgnąłem po kluczyki i ruszyłem w stronę drzwi. Szybko wydostałem się ze swojego pokoju i skierowałem w stronę schodów - Justin stój! - Angie musiała być zaraz za mną ale tym razem nie miałem zamiaru jej posłuchać. Temu skurwielowi należy się nauczka za to, że ją uderzył. Wyszedłem przez drzwi frontowe i znalazłem się na zewnątrz. Usłyszałem jak drzwi od domu trzasnęły - Justin proszę - Angie już nie krzyczała. Stanąłem i odwróciłem sie w jej stronę. Na jej policzkach ponownie widziałem łzy - Justin proszę nie zostawiaj mnie teraz - w jej głosie słyszałem determinację - potrzebuję Cię - powiedziała bardzo cicho i intensywnie wpatrywała się we mnie. Nie mogłem jej zostawić. Wyglądała na taką... bezbronną. Ruszyłem w jej stronę. Stanąłem na schodku niżej tak żeby Angie mogła być równa ze mną i spojrzałem jej głęboko w oczy - dziękuję - wyszeptała i wtuliła się we mnie. Oplotłem ją ramionami. Tak dobrze było czuć, że mam ją przy sobie.


***



Prowadząc samochód myślałem. Angie była delikatna. Sprawiała wrażenie silnej ale to była najdelikatniejsza dziewczyna jaką znam. Dalej nie mogłem uwierzyć, że ten skurwiel mógł ją uderzyć. Przecież każda kobieta to delikatna istota. 
- Justin o czym myślisz? 
- O Tobie - powiedziałem i spojrzałem na nią
- Patrz na drogę - upomniała mnie
- Jesteś piękna wiesz?
- Justin przestań - westchnęła - zawstydzasz mnie
- Ja zawstydzam Ciebie? 
- Tak Justin
- Dlaczego? 
- Ponieważ nie jestem przyzwyczajona - odpowiedziała szybko 
- Do czego? - nie miałem pojęcia o co chodzi
- Do komplementów
- Nikt Cię nie komplementuje? - byłem zdziwiony - jak to możliwe? Przecież jesteś wspaniała 
- Justin proszę
- O nie kotku teraz będę komplementował Cię na każdym kroku - powiedziałem i wymownie poruszyłem brwiami. Wjechałem na podjazd jej domu i wyłączyłem silnik. Spojrzałem na nią, uśmiechała się do mnie.
- Justin dziękuje - powiedziała i pocałowała mnie w polika - to był ciężki ale też wspaniały dzień.
- To prawda - powiedziałem - ale był bardziej wspaniały niż ciężki
- Dlaczego? 
- Bo byłaś ze mną - powiedziałem i musnąłem jej usta 
- Hmmm - z jej ust wydobył się jęk przyjemności - to prawda ale znowu się kłóciliśmy
- Skarbie najwidoczniej tak to już z nami jest
- Co masz na myśli? - zapytała
- Myślę, że musimy pokłócić się kilka razy dziennie abym później mógł robić to - skończyłem mówić i złączyłem nasze usta. Angie oddała pocałunek - to jest cześć nas Angie - powiedziałem gdy skończyliśmy 
- Masz racje - powiedziała - do zobaczenia w szkole - chciała wyjść z auta ale zatrzymałem ją i ponownie pocałowałem 
- Będę po Ciebie jutro o 7
- Pa Justin - powiedziała i wyszła z auta. Obserwowałem ją dopóki nie weszła do domu. Odpaliłem silnik i wyjechałem z podjazdu. Ewidentnie zakochuje się w tej dziewczynie


***

- Gdzie jesteś?
- Justin wiesz która jest godzina? – Gary zapytał śpiącym głosem
- Już nie przesadzaj, że jest tak późno – odpowiedziałem zirytowany – musimy się spotkać, natychmiast!
- Gdzie jesteś?
- W samochodzie pod Twoim domem – odpowiedziałem – pośpiesz się zanim zrobię coś głupiego
- Już idę – odpowiedział a ja słyszałem ja już biegał po schodach – Justin co się stało?
- Jeśli jeszcze raz położy na niej łapy to go zabiję
- Kogo Justin? – w głosie Garego słychać było strach. Rozłączyłem się ponieważ Gary wybiegał już na zewnątrz. Ruszył w moją stronę szybkim krokiem i po chwili znalazł się w moim samochodzie. Gdy tylko zamknął drzwi ruszyłem z piskiem opon – Justin możesz mi do cholery powiedzieć o co chodzi?!
- O Cole’a – odpowiedziałem szybko
- Justin zazwyczaj o niego chodzi więc co tym raz…
- Bił Angie – przerwałem mu – ten chory skurwysyn bił moją Angie – wycedziłem przez zaciśnięte zęby
- Co?!
- Ten skurwiel bił moja Angie! – ma słuch mu padło czy jak
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- Zabiję go!
- Justin uspokój się! – teraz to Gary krzyczał – nie myślisz teraz racjonalnie! – miał rację.  Zatrzymałem auto. Nie zorientowałem się gdzie jestem gdy nie spojrzałem na dom po mojej prawej stronie. Byłem pod domem Cole’a. Wysiadłem z samochodu. Usłyszałem zamykanie drzwi. Chwilę później obok mnie znalazł się mój przyjaciel –słuchaj stary cokolwiek teraz zamierzasz zrobić jestem z Tobą. On nie powinien jej nigdy uderzyć. Przecież Angie jest kobietą a takie zachowanie nie jest dopuszczalne – umilkł na chwilę – na Twoim miejscu dobrałbym mu się do skóry
- I to zamierzam zrobić Gary  -p powiedziałem i zapukałem do drzwi. Chwilę czekałem aż ktoś w końcu otworzył. Stanąłem twarzą w twarz z Van
- Justin? – była szczerze zdziwiona
- Wiedziałaś?
- Wiedziałam o czym? – zapytała
- Nie ważne – odpowiedziałem – jest Mike?
- Jest – Mike! Do Ciebie! – krzyknęła – wejdziecie?
- Nie raczej nie – odpowiedział Gary i akurat w tym momencie w drzwiach pojawił się Mike. Nie myśląc długo złapałem za jego koszulkę i brutalnie wyciągnąłem na zewnątrz
- Jakim prawem?! – wykrzyczałem w jego twarz przyciskając go do ściany
- Kurwa człowieku o co Ci chodzi? – był zaskoczony. Odciągając go od ściany rzuciłem nim w przestrzeń a on tracąc równowagę upadł na ziemię – Kurwa jeszcze raz mnie dot…
- To co? – stanąłem nad nim – uderzysz mnie tak jak Angie?!
- Co?! – usłyszałem głos Van i chwilę później zobaczyłem jak podbiega do Mike i siadając na min zaczyna go bić – co Ty kurwa zrobiłeś?! – płakała – Biłeś moją przyjaciółkę?! Ty chory skurwielu! – Van cały czas go okładała. Chwilę później Gary ściągnął ją z niego. Dziewczyna rzucała się w jego ramionach – Zabiję Cię słyszysz?!
- Ej, ej… mała uspokój się – Gary nie dawał sobie z nią rady więc obracając ją w swoją stronę przytulił mocno – Justin to załatwi – powiedział a ona zaczęła płakać wtulając się w niego. Spojrzałem na tego gnoja i podszedłem do niego
- Zastanawiam się cały czas jakim trzeba być skurwielem żeby podnieść rękę na dziewczynę – powiedziałem i wycelowałem cios w rękę
- Jeszcze ra…
- Nie przerywaj mi kiedy ja mówię! – tym razem wycelowałem cios w jego brzuch. Cole zwinął się z bólu – I jak to jest kiedy ktoś silniejszy od Ciebie podnosi rękę? Przyjemnie – tym razem kopnąłem go również w brzuch i kucnąłem żeby dobrze usłyszał to co powiem – jeszcze raz spróbujesz zbliżyć się do Angie to Cię zabiję, rozumiesz? – pokiwał głową – grzeczny chłopak – mówiąc to poklepałem go po policzku – i pamiętaj to jeszcze nie koniec  - odwróciłem się – Gary idziemy – powiedziałem a on wypuścił dziewczynę z ramion i ruszył w moja stronę
- Justin! – słysząc swoje imię odwróciłem się – dziękuję – Van posłała mi uśmiech 
- Nie ma za co mała – powiedziałem i ruszyłem w stronę samochodu. Jeszcze ni skończyłem z Mikiem



Angie’s POV

Nakryłam twarz poduszką gdy usłyszałam budzik. Jeszcze pić minut. Westchnęłam gdy wyciągałam telefon żeby wyciągnąć budzik.  Spojrzałam na ekran i to co zobaczyłam było przerażające
- Co?! – wyskoczyłam z łóżka jak Oparzna – mam tylko 45 minut! – pobiegłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Szybko namydliłam ciało i włosy.  Wychodząc spod prysznica owinęłam się ręcznikiem a drugim wytarłam włosy. Wyszłam do pokoju i od razu udałam się do garderoby. Wybrałam ciemne rurki, białą bokserkę i niebieską koszule w kratę. Do tego wzięłam Conversy. Ubrałam się szybko i zabrałam za suszenie włosów. Gdy już były suche stwierdziłam, że nie mam czasu na prostowanie ich więc zrobiłam sobie koka. Trzy ruchy i fryzura gotowa. Czas na makijaż. Usiadłam przy toaletce i nałożyłam lekką warstwę podkładu a następnie wytuszowałam rzęsy. Jeszcze tylko błyszczyk i jestem gotowa. Zerwałam się od toaletki i w przelocie biorąc torbę zbiegłam do kuchni. W momencie kiedy przekroczyłam jej próg usłyszałam klakson. Wzięłam jabłko i wybiegłam przed dom. Justin stał oparty o samochód. Podeszłam do niego a on mnie objął i pocałował
- Witaj piękna
- Cześć – uśmiechnęłam się 
- Gotowa?
- Tak – kiwnęłam i wyswobadzając się z uścisku chłopaka wsiadłam do samochodu. Byłam ciekawa co powiedzą ludzie na nasz widok. Ciekawa jestem co na to Mike?
- Angie mam dla Ciebie niespodziankę - Justin uśmichnął się tajemniczo
- Jaką?
- Ufasz mi?
- Ufam - odpowiedziałam bez zastanowienia. Ufałam mu całą sobą. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna. Przy Justinie czułam się piękna i kochana...


----------
Już jest! Miałam małą blokadę i szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z tego rozdziału ale mam nadzieję, że wam bedzie się podobać. ;) Miłego czytania. ;)  Czytasz - komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo wazna. Miłego czytania i do zobaczenie prze IX rozdziale. ;)

- Pati

6 komentarzy:

  1. jestem mega ciekawa jaka to niespodzianka!

    OdpowiedzUsuń
  2. CHCĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu dziewczyny jesteście swietne! Dzieki wam czuje się jak Angie i jestem blisko Justina. Dosłownie czuję jego pocałunki! KOCHAM WAS! <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteście świetnie dziewczyny a to opowiadanie jest cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ♥ Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna ;) do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ♥ Jola i Pati