wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 6 - Zmiana?



Angie's POV


Wchodząc do domu zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Dotknęłam ust i uśmiechnęłam się. Dalej czułam dotyk pełnych ust Justina. Ten chłopak świetnie całuje. Coraz bardziej go lubię i nie mogę temu zaprzeczać. Justin przy mnie stawał się innym, wartościowym człowiekiem. Owszem dalej był arogancki ale to było częścią jego osobowości. 

- Dalej będziesz mi wmawiać, że nie masz chłopaka? - słysząc te słowa aż podskoczyłam ze strachu. Nie spodziewałam się taty w domu

- Jezu tato - uspokoiłam oddech - wystraszyłeś mnie
- Przepraszam - powiedział i podszedł do mnie - to kiedy poznam Twojego chłopaka?
- On nie jest moim chłopakiem - powiedziałam
- To dlaczego się całowaliście? 
- Tato! Zawstydzasz mnie - czułam jak czerwień wypływa na moje policzki
- Hahahaha - nie rozumiem co w tym zabawnego, tata powoli mnie irytował - wyglądasz na zakochaną
- Co?! - tata mnie zaskoczył - uwzięliście się na mnie czy jak? Ja go nie kocham!
- No dobrze - tata się zaśmiał - Angie para dentystów zapowiedziała się jutro na 19 więc nie umawiaj się z nikim
- Dobrze tatku - cmoknęłam go w polika - idę do siebie - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów
- Mówiąc nie umawiaj się mam również na myśli Twojego chłopaka - usłyszałam gdy już byłam prawie na górze. Wywróciłam oczami i zaśmiałam się. Wchodząc do mojego pokoju zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Leżąc nie mogłam przestać się uśmiechać. Lubiłam takiego Justina. Lubiłam kiedy był ze mną sam na sam, był wtedy taki cudowny. Usłyszałam dźwięk telefonu zwiastujący nadejście sms'a.

OD JUSTIN:
*Dziękuje kotku. To był wspaniały dzień* - odczytując wiadomość wywróciłam oczami
DO JUSTIN:
*Jesteś dupkiem wiesz? Też świetnie się bawiłam, dziękuje* wysłałam wiadomość i wstałam z łóżka. Marzyłam o relaksującej kąpieli. Weszłam do garderoby i wzięłam luźną koszulkę i szorty. Uwielbiam tak spać. Wychodząc usłyszałam telefon. Podeszłam więc do miejsca gdzie leżał i podniosłam go. Odblokowałam i zobaczyłam wiadomość.
OD JUSTIN:
*Wiem i widzę, że Twoja kreatywność znowu podupada. Świetnie całujesz* - wywróciłam oczami i szybko odpisałam
DO JUSTIN:
*Jesteś największym dupkiem jakiego znam.  Powiedzmy, że Ty też dobrze całujesz. Dobra Justin ja idę się kąpać* napisałam i nie musiałam długo czekać na odpowiedź
OD JUSTIN:
*No wiesz co? Ja też świetnie całuje. Umyć Ci plecy?* Boże ten chłopak nie zna żadnych granic. 
DO JUSTIN:
*Zboczeniec. Nie dzięki poradzę sobie sama * wysłałam wiadomość i rzuciłam telefon na łóżko. Zbierając ciuchy weszłam do łazienki. Marzyłam żeby w końcu zanurzyć się w wodzie.



***

- Justin co Ty tu robisz? - byłam zdziwiona obecnością Justina w moim pokoju - jak się tu dostałeś? 

- Okna się zamyka - powiedział i wymownie poruszył brwiami. Zaśmiałam się ponieważ zrobił to bardzo zabawnie. Wyminęłam go i usiadłam na łóżku. Wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.

- Justin mogę się dowiedzieć po co przyszedłeś? 
- Stęskniłem się skarbie - powiedział i usiadł obok mnie. Spojrzał na mnie a następnie pocałował mnie w ramię. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzałam na niego kątem oka ponieważ wybuchł śmiechem - chyba na kogoś tu działam 
- Justin! - ostrzegłam go - nie schlebiaj sobie tak
- Cokolwiek powiesz - miedzy nami zapadła cisza - Angie mogę zadać Ci pytanie? 
- Skoro zapytałeś to możesz - uśmiechnęłam się do niego
- Czy z Mikiem Cole jeszcze coś Cię łączy? 
- Co? - byłam zaskoczona
- Widziałem jak po imprezie Cię pocałował i zaczepił dzisiaj w szkole - wzruszył ramionami
- Justin czy Ty mnie śledzisz?
- Pierwszy zapytałem - posłał mi uroczy uśmiech
- Nie Justin. Dla mnie Mike to już przeszłość - odpowiedziałam szczerze
- To dobrze - spojrzałam na niego zaciekawiona - mam nadzieję, że ja będę Twoją przyszłością - nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale pocałowałam go w polika - a to za co? 
- Chwila słabości - wyruszyłam ramionami - to co powiedziałeś było miłe - Justin milczał a ja zastanawiałam się czy nie powiedziałam czegoś złego. Nagle poczułam jego usta na swoich i nie mogłam powstrzymać się żeby go nie oddać.
- Jesteś niesamowita - Justin wyszeptał w moje usta a ja uśmiechnęłam się do siebie i złączyłam nasze usta w ponownym pocałunku. Justin odrywając się ode mnie złączył nasze czoła i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego i próbowałam uspokoić oddech. 
- Angie jesteś wyjątkowa
- Już mi to mówiłeś - cmoknęłam go w usta i odsunęłam się od niego kładąc na łóżku - kotku gdzie podziała się Twoja kreatywność? - zadając to pytanie poruszyłam brwiami
- Zołza - mówiąc to pokazał mi język
- Tak lepiej skarbie - mówiąc to wybuchłam śmiechem a po chwili Justin dołączył do mnie i położył się obok. Nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się jego obecnością - Justin - przerwałam ciszę
- Tak? 
- Czy to prawda, że masz pewną zasadę dotyczącą dziewczyn? - słyszałam o tym wiele i po prostu byłam ciekawa czy to prawda
- Jaką zasadę? - uniósł głowę i oparł ja na ręce. Patrzył się teraz na mnie
- Podobno nigdy nie pozwalasz dziewczynie zagrzać miejsca u Twojego boku na dłużej niż miesiąc. Podobno również żadnej nigdy nie udało się dotrwać do miesiąca - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Skąd masz takie informacje? - był szczerze zdziwiony
- Ludzie tak mówią - odpowiedziałam 
- A Ty słuchasz ludzi? - zapytał z powagą
- Nie - odpowiedziałam szybko 
- To dobrze ponieważ to wszystko jest stekiem bzdur
- Tak myślałam - uśmiechnęłam się do niego
- Dlaczego? 
- Bo gdyby to była prawda nie leżałbyś teraz w moim łóżku 
- Jesteś tego taka pewna? 
- Tak
- To pewnie nie robiłbym teraz tego - powiedział i próbował mnie pocałować. Na początku byłam w szoku i gdy już miałam oddać pocałunek usłyszałam telefon. Wydałam z siebie jęk niezadowolenia i sięgnęłam po niego. Zerknęłam na ekran i zobaczyłam, że to Van. Odsunęłam od siebie Justina i usiadłam na łóżku. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Angie - w głosie mojej przyjaciółki było słychać zdenerwowanie
- Van co się stało? - zapytałam a Justin stał przede mną i wpatrywał się we mnie zniecierpliwionym wzrokiem
- Mike oszalał
- Jak to Mike oszalał? - zapytałam zdezorientowana
- Rozwala podwórko i krzyczy. Angie on oszalał - Van była bliska płaczu - wyzywa Cię od dziwek Biebera
- Co? 
- Mówi, że jesteś dziwką Biebera
- Jak to jestem dziwką Biebera? - spojrzałam na Justina zadając to pytanie Van. Justin zacisnął dłonie w pieści - Van dlaczego tak mówi? 
- Widział was - odpowiedziała szybko - Angie on was widział dzisiaj razem. Mówi, że go zostawiłaś dla Justina
- Co? Mike faktycznie oszalał - patrzyłam jak Justin zdenerwowany chodzi po pokoju - to nie Mike, nie wierze - pokręciłam głową i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Myślałam, że Mike wydoroślał ale myliłam się - Van przyjedź do mnie 
- Angie jest już późno a tata mnie nie zawiezie 
- Fakt. Zobaczymy się jutro 
- Ja po nią pojadę - usłyszałam Justina 
- Nie sądzę, że to dobry pomysł - stwierdziłam - Justin on jest na nas wściekły
- I? - w sumie miał racje a ja potrzebowałam teraz Van przy sobie - powiedz jej żeby za 10 minut czekała na mnie przed domem - powiedział i zniknął za oknem. Podbiegłam do niego i znaczyłam, że jest już przy aucie
- Van za dziesięć minut bądź przed domem - poczułam gulę w gardle ale musiałam jej to powiedzieć - Justin po Ciebie przyjedzie
- Co?! 
- Do znaczenia Van - rozłączyłam się i nie dałam jej wyboru. Teraz modliłam się żeby Justin nie zrobił niczego głupiego. Mam nadzieję, że nie dojdzie do jego spotkania z Mikem. Martwiłam się o Justina.




Justin's POV




Byłem wściekły. Jak ten skurwiel mógł tak ją nazywać?! Zabije tego gnoja! Nikt nie ma prawa tak jej nazywać! Nikt! Czułem jak moja złość jest coraz większa. Zabiję go dzisiaj. Kurwa przysięgam, że go zabiję! Podjechałem pod dom Cole’ów  i to co zobaczyłem nawet mnie zaskoczyło. Wyszedłem z samochodu.

- Mike puść ją! - krzyknąłem i podszedłem do niego. Odciągnąłem od niego Van i schowałem za sobą - jakim kurwa prawem szarpiesz swoją siostrę?! Jakim kurwa pierdolonym prawem nazywasz Angie "dziwką Biebera"?! 
- Nie wpierdalaj się - poczułem uderzenie w szczenkę. Zamroczyło mnie to na chwilę. Otrząsając się ruszyłem na tego skurwiela. Wycelowałem cios w jego twarz i przypierdoliłem mu z całej siły. Upadł a ja usiadłem na nim i złapałem za koszulkę zbliżając swoją twarz do jego. 
- Jeszcze raz położysz łapy na swojej siostrze lub ubliżysz Angie to cię zabiję rozumiesz? 
- hahahahahaha - skurwiel zaśmiał mi się prosto w twarz - od kiedy Bieber troszczy się o dziewczynę? - zadał pytanie - co Angie już Ci dała? - przegiął! Wycelowałem ponowny cios w jego szczękę
- Justin nie! - usłyszałem głos dziewczyny stojącej za mną, spojrzałem na nią - Justin Angie by tego nie chciała - wiedziała jak ma mnie powstrzymać. Spojrzałem na jej brata
- Nie jesteś kurwa tego wart - wycedziłem przez zęby - zbliż się do Angie to Cię rozpierdole - powiedziałem i wstałem - chodź mała - złapałem dziewczynę za ramię i zaprowadziłem do samochodu. Otworzyłem przed nią przednie drzwi od strony pasażera ale ona stanęła - co jest? 
- Ugh... Justin ja boję się jeździć z przodu - powiedziała zawstydzona. Wywróciłem oczami i tym razem otworzyłem przed nią tylnie drzwi. Wskoczyła na miejsce i zapięła się pasami. Zamknąłem drzwi i szybko znalazłem się na swoim miejscu. Odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon. Chciałem być jak najszybciej przy Angie. Widziałem jak nią wstrząsnęły wyzwiska Mika . 
- Justin dziękuje - powiedziała dziewczyna siedząca na tyłach mojego samochodu - i przepraszam 
- Przepraszasz za? 
- Za mojego brata - zaczerwieniła się - on nie powi...
- To nie Twoja wina - przerwałem jej i na tym nasza rozmowa się skończyła. Widziałem, że przyjaciółka Angie jest roztrzęsiona a ja też za bardzo nie miałem ochoty na rozmowy. Przyśpieszyłem i po około 5 minutach byliśmy już na miejscu - Van Ty wejdziesz normalnie przez drzwi a ja przez okno
- Co? - dziewczyna była szczerze zdziwiona. Wyszedłem z auta a ona zrobiła to samo - Justin poważnie dlaczego nie wejdziesz drzwiami? 
- Ponieważ myślę, że jej ojciec nie byłby z tego zadowolony - wyruszyłem ramionami
- Jezu jakie to romantyczne - spojrzałem się na zafascynowaną dziewczynę - potajemne schadzki
- hahahahah. Do zobaczenia na górze - powiedziałem i każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Szybko znalazłem się pod oknem Angie. Na szczęście był tam ten kwietnik i z dostaniem się do jej pokoju przez okno nie należało do najtrudniejszych. Szybko wspiąłem się po nim i znalazłem w tam gdzie chciałem teraz być. Zobaczyłem Angie skuloną na łóżku. Podszedłem do niej i przytuliłem ja.
- Justin? - usłyszałem po chwili - a gdzie Van? 
- Za chwilę tu będzie - opowiedziałem i uniosłem jej twarz w górę tak żeby spojrzała na mnie - ej co się stało? 
- Nic... tylko słowa Mika zabolały - odpowiedziała - Jezu co Ci się stało? 
- Co? 
- Justin dlaczego masz rozciętą wargę? - zadając to pytanie dotknęła opuszkami palców rozcięcia - biliście się? 
- Angie... 
- Justin odpowiedz - dziewczyna mi przerwała
- Tak. Gdy przyjechałem on szarpał Van - odpowiedziałem
- Co? 
- Słuchaj możesz być zła ale nikt na moich oczach nie uderzy kobiety - odpowiedziałem szybko i byłem zaskoczony gdy na swoich ustach poczułem jej 
- Dziękuje Justin - powiedziała Angie a po chwili w pokoju pojawiła się Van. Angie zerwała się z łóżka i wpadła w ramiona Van.
- Nic Ci nie jest? 
- Nie - odpowiedziała Van - dzięki Justinowi - mówiąc to dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się - Angie powinnaś dać mu szansę - powiedziała do przyjaciółki 
- Wiem Van - powiedziała Angie - i zamierzam to zrobić - słysząc to na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. W środku cieszyłem się jak dziecko które właśnie dostało niespodziankę. Angie będzie moja.



Angie's POV


Wyswobodziłam się z objęć Van i spojrzałam na Justina. Siedział na moim łóżku i uśmiechał się, wyglądał uroczo. Zachował się dzisiaj bardzo... bohatersko. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu jaki wypłynął na moją twarz. Justin coraz częściej sprawiał, że się uśmiecham. 

- No Justin czas się zbierać - usłyszałam głos Van

- Co? - chciało mi się śmiać z Justina - Dlaczego? 
- Ponieważ ten wieczór należy do dziewczyn - Van stanęła i złapała się pod boki - wiesz wydaje mi się, że ktoś miał tu randkę z moją przyjaciółką i musimy ją omówić - na twarzy Justina pojawiło się przerażenie
- Nigdy nie zrozumiem dziewczyn - Justin westchnął i wstał z łóżka. Skierował się w moją stronę - wyganiają mnie to idę - zrobił minę która mnie rozbroiła - zobaczymy się później?
- Myślę, że tak - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
- Do zobaczenia - powiedział, cmoknął mnie w polika i skierował się w stronę okna - seksownie wyglądasz - powiedział, puścił mi oczko i zniknął za oknem. Ponownie uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam na łóżku. 
- Nie jest taki zły, co? - Van usiadła obok mnie
- Jak chce to potrafi być miły - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami
- Podoba Ci się? 
- Gdy jesteśmy sami to tak - spojrzałam na nią - ale gdy Justin jest w towarzystwie staje się aroganckim dupkiem
- Angie to normalne. Nie zapominaj, że Justin to facet 
- Wiem Van
- To jak to z wami będzie? 
- Nie wiem czy w ogóle będziemy "my" - odpowiedziałam szczerze - nie chce takich reakcji jak dzisiejsza Mika
- Oszalałaś? - Van aż krzyknęła - będziesz przejmować się ludźmi? Jezu dziewczyno czy Ty słyszysz sama siebie? 
- Van zrozum ja... 
- Nie Angie - przerwała mi - nie pozwolę, zmarnować Ci szansy na szczęście. Nie widzisz jak Justin się stara? Dzisiaj był dla mnie miły i to dzięki Tobie! Zazwyczaj mnie nie zauważał a jak już to robił to patrzył się na mnie z odraza ale dzisiaj było inaczej. Zmieniasz go i myślę, że on zmienia Ciebie. Bardzo często się przy nim uśmiechasz.
- Van posłuchaj Justin to Justin. Nie wierzę w jego przemianę. To było tylko jedno spotkanie a ludzie tak szybko się nie zmieniają
- W sumie masz rację ale przemyśl to co Ci powiedziałam - wstała z łóżka i wzięła swoją torbę - idę się wykąpać - zamknęła drzwi od łazienki
- Ręczniki są tam gdzie zawsze - krzyknęłam i położyłam się na łóżko. Wpatrywałam się w sufit i myślałam. Myślałam o Justinie i tym co powiedziała mi Van. Możliwe, że miała rację ale nie mogłam wierzyć w natychmiastową przemianę Justina. To nie było możliwe, nie tak szybko. Moje przemyślenia przerwał telefon. Sięgnęłam po niego i przejechałam palcem po ekranie. 
- Cześć piękna
- Cześć Justin - uśmiechnęłam się do siebie
- Stęskniłem się
- Justin widzieliśmy się jakieś 20 minut temu - wywróciłam oczami
- To nie moja wina, że tak zawróciłaś mi w głowie
- Bywa - zaśmiałam się - dziękuje Justin - powiedziałam poważnie
- Dziękujesz za? 
- Za to, że nie dałeś dzisiaj Mike’owi skrzywdzić Van. Ona jest dla mnie bardzo ważna - stwierdziłam
- Wiem - chwila ciszy - to co z randką numer 2? 
- Zastanowię się, dobranoc Justin
- Ale...
- Dobranoc - nie dałam mu dokończyć
- Dobranoc piękna - odpowiedział a ja się rozłączyłam. W tym samym momencie z łazienki wyszła Van. 
- To co? Maraton z Plotkarą? - zapytała
- Jasne - uśmiechnęłam się do niej - już lecę po coś do jedzenia i picia - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni. Cieszyłam się, że Van odpuściła sobie rozmowę na temat Justina. Znaczy się na czas oglądania Plotkary ale to zawsze coś. Przynajmniej mam czas do zastanowienia się nad całą sytuacją z Justinem.


Justin's POV


Zamiast iść na kolację do jakiegoś tam prawnika wolałem spotkać się z Angie. Rodzice jednak uparli się, że mam isc na tą zasraną kolację. Mam poznac tam jakąś dziewczynę ale ja  po raz pierwszy w zyciu nie mam ochoty nikogo poznawać. Chcę cały czas być blisko Angie.
- Justin jesteś już gotowy? - zapytała mama wchodząc do mojego pokoju
- Prawie mamo - odpowiedziałem
- Prosiłam żebyś ubrał normalne spodnie
- Są normale - stwierdziłem patrząc na siebie w lustrze
- Nie są - mama była stanowcza - masz krok po kolana
- Ale...

- Nie ma ale - przerwała mi - ubierz jeansy. Masz pięć minuta ponieważ za chwilę jedziemy- i wyszła. Z miną jak na skazanie wszedłem do garderoby i zminiłem spodnie. Czułem się skrępowany ale co zrobić? Jak mama kazała tak zrobiłem. Do tej pory to była jedyna kobieta w moim życiu  której zdaniem się liczyłem a teraz pojawiła się Angie. Nie rozumiałem dlaczego w każdej możliwej sekundzie myślałem o tej dziewczynie. Stanąłem ponownie przed lustrem. Tak ciemne jeansy, jasna koszulka i marynarka plus czarne Supry to było to. Wyszedłem z pokoju i po chwili znlazłem się w samochodzie. Zająłem miejsce a tata odpalił silnik i ruszył.
- Justin masz być miły rozumiesz? - dłos taty oczekiwał tylko jednaj odpowiedzi
- Wiem
- Masz zachowywać się przyzwoicie i nie opowiadać o swoich ekscesach. Chcemy żeby nasza opinia nie została zachwiana - spojrzał na mnie w lusterku - chcemy również żebyś się zaprzyjaźnił z córką gospodarza
- Tato czy to nie jest przesada - czułem irytację - teraz będziesz wybierał mi przyjaciół?
- Myślę, że to byłoby dla Ciebie dopbe - spojrzałem na mamę błafalnym wzrokiem ale to nie podziałało. Mama nigdy nie potrafiła sprzeciwić się ojcu. Rozejrzałem siępo okolicy która wydawała mi się dosć znajoma. Zaraz, zaraz to właśnie tutaj za chwilę pojawi się dom Angie! Tata Angie jest prawnikiem! Usmiechnąłem się sam do siebie oczekując w napięciu. Tak! To wczoraj byłem w tym domu - domu Angie! Gdy ojciec zaparkował wyskoczyłem z samochodu jak popazony. Chciałem juz być w środu i zobaczyć się z tą dziewczyną! Niczego więcej tak nie pragnąłem jak w tej chwili tego. Rodzice podeszli do mnie i ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych. Ojciec zapukał i po chwili otworzył nam Pan domu. Angie była do niego podobna.
- Zapraszam - powiedział ojciec Angie zachęcająco a my weszliśmy. Rozejrzałem się po holu. Był dość przestronny i jasny - bardzo mi miło, że znaleźli Państwo czas dla mnie
- My również się cieszymy, że możemy Pana odwiedzić. Może będziemy mówić sobie po imieniu? - sztuczność tej sytuacji była śmieszna - Jeremy - ojciec wyciągnął dłońć
- Jack - ojciec Angie uścisnął dłoń ojca

- To moja piękna żona Pattie - tata wskazał na mamę a Jack ujął jej dłoń i pocałował ją
- Jack bardzo miło mi poznać
- A to mój syn Justin - ojciec wskazał na mnie
- Witaj młody człowieku
- Dobrywieczór - przywitałem się uprzejmie
- Za chwilę powinna pojawić się moja cór...
- Juz idę tatku - wszyscy spojrzeliśmy w górę schodów. To co ujrzałem zaprało mi dech w piersiach. Angie miała na sobie lekką, kremową sukienkę, balerinki i włosy upięte w koka. Makijaż również miała lekki. Wyglądała zjawiskowo. Zchodząc ze schodów stanęła obok ojca i spojrzała na mnie
- Justin co Ty robisz?
- To wy się znacie? - zapytała mama
- Tak, chodzimy razem do szkoły - odpowiedziała Angie szybko - tam wszyscy Justina znają przecież jest naszym kapitanem
- Chwila czyli to Justin zadedykował Ci decydującą bramkę? - zapytał tata Angie
- Tak - odpowiedziałem szybko - Angie poznaj moich rodziców. Tata - Angie uścisnęła jego głoń - i mamę - pocałowała ją w policzek
- Bardzo miło mi państwa poznać - uśmiechnęła się - Justin możemy porozmawiać na osobności?
- Jasne - uśmiechnąłem się
- Tato, proszę państwa możemy na chwilę przeprosić?
- Oczywiście - szybko powiedziała mama
- Justin chodź za mną - powiedziała Angie i zaczęła wchodzić po schodach. Szybikm krokiem udałem się za nią. Po chwili znależliśmy się w jej pokoju. Gdy tylko Angie zamknęła drzwi, przycisnąłem ją do ściany i spojrzałem w oczy
- Witaj piękna
- Czesć - powiedziała i usmiechnęła się a ja przycisnąłem usta do jej. Angie bnie opierała się długo i oddała pocałunek. Kolacja zapowiadała się ciekawie...


----------

I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Długo pracowałam na d rozdziałem i chciałem żeby był ciekawy. Nie, Angie jeszcze nie jest z Justinem. On dopiero powoli zaczyna ją zdobywać. Czytasz - komentuj. Twoje opinia jest dla nas bardzo wazna. Miłego czytania i do zobaczenie prze VII rozdziale. ;)

- Pati

4 komentarze:

  1. czekam na kolejny! jesteście kochane ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej proszę !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. już chcę kolejny kiedy będzie??? <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu dziewczyny to jest świetne! Ulubione opowiadanie zaraz po Dangerze!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ♥ Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna ;) do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ♥ Jola i Pati