sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 4 - Zakład





Justin's POV


Siedziałem w szatni i zastanawiałem się co ta dziewczyna ma w sobie, że tak mnie do niej ciągnie. Pamiętam jak zobaczyłem ja pierwszy raz. Wchodząc wtedy do szkoły przyciągała wzrok wszystkich. Było w niej coś... elektryzującego. Chciałem do niej wtedy podejść ale bałem się. Tak, ten pewny siebie Justin bał się. Pamiętam, że byłem wtedy na siebie zły ponieważ zbyt długo ociągałem się z tym aż w końcu ten popierdoleniec Mike Cole dosłownie sprzątnął mi ją sprzed nosa. Poczułem jak wściekłość we mnie narasta więc wstałem i przypierdoliłem ręką w ścianę. 
- Ej stary co jest? - usłyszałem Garego
- Nic - wymamrotałem
- Kłamiesz - stwierdził mój przyjaciel - myślałeś o tej dziewczynie, prawda? 
- Tak - odpowiedziałem odwracając się w jego stronę - powiedz mi stary dlaczego Angie za każdym razem gdy chcę z nią porozmawiać naskakuje na mnie? Przecież inne byłyby szczęśliwe gdybym z nimi chciał porozmawiać - wywróciłem oczami 
- A nie pomyślałeś, że może źle się do tego zabierasz? - spojrzałem na niego zdziwiony - Stary w sumie to Ty się jej narzucasz
- Co ja robię? - byłem w szoku - ja nie narzucam się laską. To one narzucają się mi - stwierdziłem z uśmiechem na twarzy
- Ja widzę coś innego i wydaje mi się że ona ma podobne zdanie - Gary wyruszył ramionami - Justin przestań się nią teraz zamartwiać. Mamy mecz do wygrania. Trzeba utrzeć nosa The Dogs - przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i chwytając kija wyminął mnie
- Gary! - krzyknąłem za nim na co on odwrócił się w moją stronę - myślisz, że Angie dzisiaj będzie? 
- Jasne, że tak - uśmiechnął się - zawsze jest - odpowiedział i odwracając się ruszył w stronę wyjścia na lodowisko. Uśmiechając się sam do siebie zrobiłem dokładnie to samo co Gary. Szybko dostałem się do boksu. Trener Collins przekazał nam ostatnie instrukcje i wypuścił na taflę co miało na celu "rozjeżdżenie" nóg. Gdy tylko znalazłem się na lodzie usłyszałem tłum skandujący moje imię. Tym razem zupełnie mnie to nie interesowało. Zacząłem krążyć po tafli i szukałem wzrokiem Angie. Zdziwiło mnie to jak tak piękna dziewczyna może tak bardzo wmieszać się w tłum. Irytowałem się coraz bardziej ponieważ nigdzie nie mogłem jej znaleźć gdy mój wzrok padł na długie brązowe włosy a później na jej piękną twarz. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Tłum był głośno więc wyjechałem na środek tafli i uniosłem rękę w górę co oznaczało, że mają się uspokoić. Po chwili na lodowisku panowała cisza.
- Angie! - krzyknąłem jej imię a ona automatycznie spojrzała się w moją stronę - to jak? dasz mi tego buziaka? - zapytałem i puściłem jej oczko. Wydawała się być w szoku ponieważ patrzyła na mnie zdziwiona. Spojrzała na dziewczynę siedzącą obok niej. Tamta powiedziała coś i Angie wstała. Ruszyła w dół a ja zrobiłem to samo tyle że kierowałem się w stronę bandy. Po chwili oboje znaleźliśmy się przy niej i wpatrywaliśmy się w siebie.
- Jesteś dupkiem, wiesz? - zapytała
- Wiem - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy na co ona wywróciła oczami - to jak będzie z tym buziakiem? Pewnie nie chcesz żebyśmy przegrali finały?
- Ty tak na poważnie? 
- Najpoważniej na świecie - odpowiedziałem szybko. Angie zamilkła i wyglądała tak jakby zastanawiała się nad czymś 
- W sumie chyba jeden całus w polika mnie nie zbawi - mówiąc to uśmiechnęła się - ale tylko w polika, okay? - spojrzała na mnie pytająco. Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem. Nastawiłem polika i w momencie kiedy już miała mnie w niego pocałować odwróciłem głowę tak, że nasze usta złączyły się w pocałunku. Usłyszałem krzyk radości jaki rozszedł się wśród tłumu.
- Justin! - krzyknęła Angie odskakując ode mnie
- Dzięki mała - puściłem jej oczko
- Dupek! 
- Już mi to mówiłaś - powiedziałem i zbliżyłem swoją twarz do jej ucha - teraz dzięki tobie wygramy - wyszeptałem i spojrzałem na nią. Stała uśmiechnięta. Odjeżdżając od bandy ponownie puściłem jej oczko. Zakładając kask odwróciłem się i podjechałem do chłopaków z wielkim uśmiechem na twarzy.


***




Nie wiem dlaczego ale dzisiaj gwiadorzyłem będąc na tafli. Zawsze liczyło się dobro drużyny a teraz koniecznie chciałem błyszczeć.

- Bieber! - usłyszałem głos Lou - kurwa rusz dupsko! - wskazał na kapitana The Dogs. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że jedzie z krążkiem wprost na mnie. Ruszyłem na niego i zwinnie odebrałem krążek. To była nasza ostatnia sznsa. Nie ogłem jej zmarnować ponieważ wtedy mecz nie zostanie rozstrzygnięty. Spojrzalem na Angie. Wodziła za mną wzrokiem i wyglądała tak jakby się modliła. Miło było mi z wiedzą, że dziewczyna mnie obserwuje. Chcąc jej zaimponować przyśpieszyłem. Ruszyłem z nim na bramkę. Byłem skupiony tylko na tym żeby władować go w siatkę. Zobaczyłem, że jedzie na mnie przeciwnik więc zrobiłem unik. Jeszcze tylko kilka metrów... Natarłem na ich bramkę oddając strzał tak na prawdę na oślep. Zatrzymałem się i modliłem żeby padła bramka...
- Tak kurwa! - krzyknąłem gdy zobaczyłem, że pokonałem bramkarza - Angie to dla Ciebie - krzycząc wskazałem na nią. Siedziała na swoim miejscu i cieszyła się jak dziecko. Boże jaka ona jest piękną. Co? Czy Angie właśnie puściła mi oczko? Nie mogłem tego dokładnie określić ponieważ chwilę później dotarli do mnie chłopcy i zaczeli na mnie skakać a ja straciłem grunt pod nogami. Zawsze tak cieszyliśmy się ze zdobytej bramki. Spojrzałem jeszcze na trybuny ale Angie już nie było. Usłyszeliśmy gong zwiastujący koniec meczu i naszą wygraną. Teraz marzyłem tylko o tym żeby porwać Angie w ramiona i razem z nią dzielić radość ze zwycięstwa.





***





Wchodząc na imprezę rozglądałem się w poszukiwaniu dziewczyny która od dłuższego czasu zaprząta moją głowę. Nie ma dnia żebym o niej nie myślał. Moja irytacja sięgneła zenitu gdy jej nie znalazłem. Musieliśmy porozmawiać. Byłem ciekawy co tym razem mi powie i jak na mnie zareaguje.
- Gratuluję kotku - usłyszałem damski głos i poczułem czyjeś usta na mojej szyi oraz rękę na pośladku. Odskoczyłem jak oparzony.
- Jess mówiłem Ci już, że miedzy nami nic nie będzie więc odpuść sobie i odpierdol się ode mnie - wysyczałem przez zęby ściskając dziewczynę za nadgarstek
- Podoba mi się jak jesteś taki brutalny - Jess nie dawała za wygraną co coraz bardziej mnie wkurwiało. Czując, że za chwilę wybuchnę ponownie zacząłem się rozglądać tym razem w poszukiwaniu Garego. Dalej trzymając dziewczynę za nadgarstek obracałem się we wszystkie możliwe strony. Mój wzrok padł na drzwi akurat w momencie gdy przechodziła przez nie Angie. Wyglądała zjawiskowo. Wydaje mi się, że ona też mnie zauważyła. Usmiechnęła się ale chwilę póżniej jej uśmiech zniknął a na twarzy pojawiło się rozczarowanie. Miłem dziwne wrażenie, że o przeze mnie. Spojrzałem na swoją dłoń i zorientowałem się, że pozostaję w kontakcie cielesnym z dziewczyną. 
- Idiota! - zbluzgałem sam siebie za moją nieuwagę. Jeśli chcę ją zdobyć to muszę z głowy Angie wymazać obraz "Justina-lovelasa". Puściłem nadgarstek Jess i ruszyłem w stronę Angie jednak poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Ta mała suka w końcu się doigra.
- Jess ostrzegam nie wkurwiaj mnie - odwróciłem się w stronę dziewczyny i te słowa wysyczałem przez zęby
- Justin jesteś naiwny, wiesz? 
- Co kurwa? - byłem w szoku - jak kurwa naiwny? 
- No normalnie - Jess wyruszyła ramionami - jesteś naiwny sądząc, że ta dziunia - mówiąc to wskazała palcem na Angie - poleci na Ciebie. Ona jest inna niż dziewczyny w szkole. 
- Jess skończ - ostrzegłem ją 
- Dlaczego? - zapytała z szyderczym uśmiechem na twarzy - Mogę się założyć, że nie zdobędziesz jej
- Nie zakładaj się bo przegrasz - wysyczałem
- A co jeśli wygram? - zapytała bardzo pewna siebie. W tym momencie Gary dołączył do nas
- Co tu się dzieje? - zapytał i zaczął mi się przyglądać - Jess dlaczego znowu nękasz Justina? 
- Kochaniutki ja nikogo nie nękam - uśmiechnęła się do Garego - ja właśnie zakładam się z Justinem, że nie zdobędzie córeczki prawnika wciągu dwóch miesięcy - mówiąc to spojrzała na mnie - i coś czuję, że wygram a wtedy jego wacek przez jakiś czas będzie tylko mój
- Jess czy ciebie już do reszty popierdoliło? - Gary był w szoku - chodź Justin - powiedział i ścisnął moje ramię 
- Poczekaj Gary - powiedziałem szybko - a więc Jess - zwróciłem się do dziewczyny - sądzę, że Angie będzie moja za 30 dni zaczynając od dzisiaj - posłałem jej uśmiech - i jeśli tak się stanie to Ty odpierdolisz się ode mnie raz na zawsze
- Dobra - wyruszyła ramionami - ale jeśli to ja wygram to zrobię sobie z Ciebie seksualnego niewolnika - powiedziała i wyciągnęła dłoń w moją stronę
- Stary nie rób tego - usłyszałem głos przyjaciela ale olałem go 
- Umowa stoi - powiedziałem i uścisnąłem dłoń Jess. Dziewczyna kiwnęła z uśmiechem na twarzy i uwalniając dłoń z mojego uścisku ruszyła tylko w sobie znanym kierunku. Odwróciłem się w stronę Garego. 
- Dobra stary czas poszukać Angie i wygrać zakład - uśmiechnąłem się do niego ale on nie odwzajemnił tego. 
- Wiesz, że nie popieram tego? 
- Wiem - wyruszyłem ramionami
- Wiesz, że jeśli Angie się dowie będziesz u niej stracony? 
- Wiem - odpowiedziałem - dlatego niczego się nie dowie - poklepałem Garego po ramieniu i wyruszyłem na poszukiwania Angie. Nie mogłem pozwolić żeby się dowiedziała. Wiem, jestem dupkiem ale Jess połaskotała tę część mojej osobowości która nie znosiła gdy przegrywała i uwielbiała hazard. Tak od tej pory zdobysie Angie traktowałem jak zadanie do wykonania... Wiem, że to jest podłe ale jestem w końcu ten Justin Bieber - kapitan szkolnej drużyny hokeja, twardziel i... pies na baby.
- Angie nadchodzę! - powiedziałem gdy ją zauważyłem. Z tego co się zorientowałem kierowała się w stronę toalet więc schowałem się w bocznym korytarzu i czekałem aż będzie tędzy przechodzić. Ta chwila trochę się przeciągała. W końcu przechodziła. Wycgyliłem się szybko i łapiąc ją za rękę przyciagnąłem do siebi. Odwracając się szybko Angie znalazła się przy ścianie a ja uniemożliwiłem jej ucieczkę opierając ręce o ścianę na wsokości jej ramion.
- Witaj piękna - posłałem jej uśmiech
- Jezu Justin - szepnęła co podziałało na mnie, Angie ma piękny głos - wystraszyłeś mnie
- Przepraszam - powiedziałem i zlustrowałem ją wzrokiem - widzę, że przystałaś po raz kolejny na moją prośbę
- Co? - Angie wydawała się być zdziwiona
- Ubrałaś się pięknie i seksownie - wyszeptałem te słowa do jej ucha - podoba mi się to - skończyłem mówić i złożyłem lekki pocałunek na jej szyi
- Justin... - wyszeptała
- Hmmmm... - ponownie pocałowałem jej szyję - pięknie pachniesz
- Powiedz mi dlaczego to robisz?
- Ponieważ myślę, że jestes tego warta - spojrzałem w jej oczy i zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy - masz coś w sobie co mnie do Ciebie przyciąga
- Justin proszę - Angie ponownie wyszeptała słowa - myślę, że to nie jes... - nie dałem jej dokończyć i złaczyłem nasze usta w pocałunku. Dziewczyna opierała mi się i po chwili odepchnęła od siebie - Dupek!


- Już mi to mowiłaś - zaśmiałem się

- No i? - była zła ale to sprawiało, że jest jeszcze bardziej urocza - będę Ci to powtarzać dopóki nim będziesz! - powiedziała i wymijając mnie ruszyła w tłum. Okazałem się szybszy ponieważ zastawiłem jej drogę. Nie miała jak uciec
- Gdzie się wybierasz?
- Na parkiet - powiedziała i posłała mi uśmiech - więc albo mnie przepuścisz albo idziesz tańczyć ze mną - w jej oczach widziałem wyzwanie
- Mówisz masz - powiedziałem i ujmując jej dłoń ruszyłem w stronę parkietu. To była dobra okazja żeby zbliżyć się do niej
- Justin...
- Tak? - zapytałem ciekawy
- Albo mi się wydaje albo czuję na sobie morderczy wzrok większości dziewczyn znajdujących się w tym domu - powiedział a ja stanąłem i rozejrzałem się po sali. Przyciągąłem ją bliżej siebie i opłotłem ręką w talii
- Nie przejmuj się nimi - wyszeptałem jej do ucha - są po prostu zazdrosne ponieważ wiedzą, że nigdy nie dorównają tobie
- Każdej tak mówisz? - usłyszałem w jej głosie sarkazm
- Kotku uwierz jeśli chiałbym teraz którąkolwiek z tych dziewczyn nie musiałbym nic mówić - spojrzałem na nią i posłałem jej uśmiech
- Och... - najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć - Justin... - spojrzałem na nią - chcę Cię przeprosić - powiedziała to dość głośno
- Za co? - byłem zdziwiony
- Za moje dzisiejsze zachowanie w Galerii - opuściła głowę w dół i wbiła wzrok w swoje buty. Zaśmiałem sie i ujmując jej podbródek zmusiłem ją żeby spojrzała na mnie
- Mów dalej - Angie wywróciła oczami
- Nie powinnam była Cię uderzyć - patrzyła na mnie przerażona
- Nic się nie stało - odpowiedziałem po chwili
- Co?
- Powidziałem, że nic się nie stało
- Ale Just...
- Angie było minęło - przerwałem jej - z tego co pamiętam przyszliśmy tutaj żeby potańczyć. Usmichnąłem się do niej i ponownie ujmując jej dłoń zaciągnałem ją na sam środek parkietu. Obejmując ją w talii przyciągnąłem ją bardzo blisko siebie i zaczęliśmy kołysać się w rytm granej aktualnie piosenki... Tańcząc z Angie czułem się... szczęśliwy. Cały czas zastanawiam się co ta dziewczyna ma w sobie. Od kąd pojawiła się w Stratford cały czas zaprząta moje myśli. To niewiarygodne jak jedna dziewczyna może zawładnąć czyimś umysłem. Tańcząc z nią czułem jakbym znalazł swoje miejsce na ziemi. Szaleliśmy już na parkiecie jakiś czas. Poczułem, że zaschło mi w gardle.


- Angie... - zagadnąłem ją a ona spojrzała na mnie - masz może ochotę się czegoś napić? 

- Chwila czy Justin Bieber właśnie próbuje być miły? - zapytała z uśmieszkiem na twarzy 
- No co? - wyruszyłem ramionami
- Nic tylko po prostu... - zamilkła - to miła odmiana po tym wszystkim
- Co masz na myśli? - zapytałem zdziwiony
- To że w tym momencie nie byłeś dupkiem - uśmiechnęła się - wychodzi na to, że nie troszczysz się tylko o siebie
- Oh proszę Cię - przewróciłem oczami 
- No co? - spojrzała mi w oczy - ja tylko stwierdziłam fakt
- Oj chodź już - powiedziałem i łapiąc ją za rękę ruszyłem w stronę gdzie można dostać coś do picia. Idąc słyszałem jak Angie się śmieje - co jest takiego śmiesznego? - stanąłem i spojrzałem na nią 
- Ty - odpowiedziała i wybuchła śmiechem
- Angie - ostrzegłem ją
- No co? To nie moją wina, że zawstydziłeś się gdy powiedziałam Ci coś miłego - wybuchła śmiechem. Widząc jak zanosi się śmiechem nie mogłem się powstrzymać i też zacząłem się śmiać
- Dobra wygrałaś - spojrzała na mnie zdziwiona - oj chodź już po te picie - powiedziałem i ponownie łapiąc ją za rękę ruszyłem w kierunku gdzie zmierzaliśmy. Tym razem panowała między nami cisza ale nie była ciężka - była przyjemna. Dotarliśmy na miejsce. Wziąłem dwie puszki Coli i podałem jedną Angie
- Dziękuje - powiedziała z uśmiechem biorąc ją ode mnie. Przyglądałem się jej jak otwierała puszkę i upiła z niej łyka.
- Justin musimy pogadać - odwróciłem się i Zobaczyłem Garego - natychmiast - ton jego głosu był wymowny
- Za chwilę wracam - powiedziałem do Angie i ruszyłem za Garym. Gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od dziewczyny stanęliśmy
- Gary musiałeś mi przeszkodzić? - byłem zły
- Justin Twój zakład musi poczekać - powiedział poważnym tonem - The Dogs za chwilę tu będą
- Co kurwa? 
- Justin dobrze wiedziałeś, że to może tak się skończyć - miał racje
- Gdzie chłopaki? 
- Czekają przed domem 
- Idziemy! - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi
- A Angie? - zapytał
- Sam powiedziałeś, że mój zakład musi poczekać - powiedziałem z sarkazmem w głosie. Wiedziałem, że będzie zła ale to teraz było ważniejsze. Gary szybko znalazł się przy mnie. Wynagrodzę jej to!

***

- Derek daruj sobie - powiedziałem zirytowany - przegraliście na lodzie i przegracie tutaj. Na prawdę chcesz aż tak się upokorzyć? - wiedziałem, że uderzyłem w jego czuły punkt. Kapitan The Dogs spojrzał na mnie
- Bieber doigrasz się jeszcze! Chłopaki idziemy - powiedział do swoich i rozeszli się. Byłem zadowolony z faktu, że obyło się bez rękoczynów. Dzisiaj nie byłem w nastroju do bójek. Zastanawiałem się jak wytłumaczę się Angie. Powiedziałem jej, że wrócę za chwilę a nie było mnie z godzinę. Usłyszałem nagle trzask drzwi.
- Van no chodź. Upiłaś się idiotko! - to była Angie. Długo nie myśląc podbiegłem w ich stronę i złapałem jej towarzyszkę pod ramię
- Justin zostaw ją! - byłem zdziwiony jej reakcją
- Angie sama nie dasz sobie rady
- Dam! - krzyczała na mnie puszczając dziewczynę i zostawiając ją w moich ramionach - nie jesteś mi do niczego potrzebny!
- Angie...
- Co Angie?! - była wściekła - miałeś wrócić za chwilę a wyszedłeś bez słowa! Tak się nie robi! - kończąc mówić wzięła ode mnie dziewczynę - przez chwilę myślałam, że jesteś inny ale myliłam się - dokończyła normalnym głosem i ruszyła z dziewczyna pod ręka w stronę parkingu. Widziałem jak się męczyła i nie mogąc na to patrzeć podbiegłem do niej żeby jej pomóc - Justin idź sobie
- Pomogę Ci
- Justin nie - Angie się sprzeciwiła ale nie ruszało mnie to. Szedłem z nią pomagając prowadzić pijaną dziewczynę. Po chwili dotarliśmy do jakiegoś samochodu który okazał się być własnością Angie. Umieszczając dziewczynę na tylnym siedzeniu Angie upewniła się, że jest bezpieczna po czym zamknęła drzwi. Przeszła do strony kierowcy ale nie pozwoliłem jej wsiąść
- Justin proszę
- Puszczę Cię jak powiesz o co Ci chodzi - stwierdziłem - dlaczego jesteś na mnie zła?
- Nie ważne - powiedziała - muszę teraz zająć się Van
- Nic jej nie będzie - stwierdziłem - Angie powiedz mi
- Ale po co?
- Bo nie wiem jak mam to naprawić - stwierdziłem
- Nie musisz nic naprawiać
- Ale chcę - powiedziałem twardo
- Ale ja nie chcę - powiedziała - a teraz łaskawie mnie przepuść ponieważ muszę już jechać - byłem w szoku. Usunąłem się przepuszczając ją. Angie wsiadła do samochodu a ja długo nie myśląc pobiegłem do swojego i w momencie kiedy wyjeżdżała ruszyłem za nią. Nie pozwolę jej tak bez słowa wyjaśnienia odjechać.


----------

I jak podoba się wam rozdział 4? Mam nadzieję, że bardzo ponieważ długo nad nim siedziałam. Chciałam żeby był dobry i dużo się w nim działo. ;) W komentarzach piszcie co o nim sądzicie ponieważ wasza opinia jest dla nas bardzo ważna ;) Za kazdy poprzedni pozostawiony bardzo dziękujemy ;) Miłego czytania i do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ;) 

- Pati

4 komentarze:

  1. kiedy będzie kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać < 3333

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne! kocham was dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie ;) od samoego początku coś się dzieje i nie jet nudno. ;) ciekawa jestem ile Justin będzie musiał starać się o Angie. ;) czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ♥ Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna ;) do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ♥ Jola i Pati