Angie's POV
- Muszę wam się do czegoś przyznać - spojrzałam na Justina - Tobie w szczególności - posłałam mu uśmiech
- Angie co się stało? - Justin zapytał przerażony
- Justin posłuchaj mnie teraz uważnie - wzięłam głębszy oddech - jestem...
- Angie możemy porozmawiać? - Gary przerwał mi w momencie kiedy miałam zrzucić bombę
- Teraz? - przyznam, że byłam zdezorientowana
- Tak - pokiwał głową - najlepiej gdzieś na osobności - o co mu chodzi? I dlaczego przerywa mi w takim momencie?
- Przepraszam na chwilę - powiedziałam i wstałam od stołu. Gary zrobił to samo i skierowaliśmy się do kuchni. Gdy tylko przekroczyliśmy jej próg stanęłam i opierając się o blat skrzyżowałam ręce na piersi. Czekałam aż Gary pierwszy się odezwie
- Nie mów mu teraz - nie musiałam długo czekać aż przerwie ciszę
- Co? - byłam szczerze zdziwiona
- Powiedziałem żebyś nie mó...
- Wiem co powiedziałeś - przerwałam mu - nie rozumiem dlaczego - powiedziałam szczerze i spojrzałam na niego wyczekująco
- To po prostu nie najlepszy moment - chwila co? To kiedy będzie dobry?
- Nie rozumiem - pokiwałam głową
- Jego rodzina dopiero co dowiedziała się o ciąży Jess - okay rozumiem ale do cholery jasnej co to ma wspólnego z moją ciążą - Angie jej ciąża jest zagrożona - okay ale dalej nie rozumiem dlaczego nie mogę powiedzieć Justinowi
- Gary rozumiem ale dlaczego mam tego nie powiedzieć Justinowi?
- Justinowi powiedz ale nie w takich okolicznościach - pokiwał głową - nie przy wszystkich
- Boję się mu powiedzieć gdy będziemy sami - przyznałam szczerze - boję to mało powiedziane
- Czego dokładnie się boisz? - podszedł do mnie i również oparł się o blat
- Jego reakcji
- Myślę, że się ucieszy - spojrzałam na niego - cały czas nam powtarza, że chce żebyś była matką jego dzieci
- Na prawdę? - to takie słodkie
- Tak - uśmiechnął się
- A co jeśli jak się dowie to mnie znaczy się nas zostawi? - no co? Teraz liczę się podwójnie nie?
- Oszalałaś? - Gary spojrzał na mnie zdziwiony - Angie on świata poza Tobą nie widzi. On nie ucieknie i was nie zostawi. Justin się zmienił, dojrzał i to po prostu nie w jego stylu. On Cię kocha i założę się, że dziecko będzie jego oczkiem w głowie - zaśmiałam się słysząc jego słowa. Podniósł mnie na duchu ale dalej się boję mu powiedzieć
- Dziękuje - przytuliłam go - na prawdę dziękuje
- Nie masz za co - potarł moje plecy
- Mam - powiedziałam i odsunęłam się od niego - jesteś świetnym przyjacielem mojego chłopaka - posłałam mu uśmiech
- A Ty świetną dziewczyną mojego przyjaciela - oboje wybuchliśmy śmiechem - co im powiesz?
- Że to wszystko ze stresu przed egzaminami
- Dobra w tym jesteś - zaśmiał się
- Wiem - powiedziałam i puściłam mu oczko - dobra wracajmy do stołu - powiedziałam i ruszyłam w stronę jadalni. Gary miał racje. Po nowinie jaką ogłosiła siostra Justina nie mogłam im tak po prostu powiedzieć. Zresztą to chyba lepiej jak Justin powie swoim rodzicom.
***
Wchodząc do jadalni poczułam zapach kawy i to uczucie w żołądku. Proszę tylko nie to... za późno. Pobiegłam do ubikacji i dosłownie wpadłam do niej. Pochyliłam się nad sedesem i wiecie co było dalej. Musiało się mi to przytrafić akurat teraz?! I co ja powiem Justinowi i całej reszcie która nie jest świadoma mojego stanu?
- Angie wszystko w porządku? - usłyszałam niepewne pytanie mojego chłopaka
- Tak Justin - zapewniłam go i wstałam. Już drugi raz widział jak mam mdłości
- Dlaczego kłamiesz?
- Co?! - byłam zaskoczona. Wypłukałam usta i odwróciłam się w jego stronę - Justin wybacz ale nie rozumiem
- Dlaczego kłamiesz, że nic Ci nie jest? - nie kłamię. Ciąża to przecież nie choroba - przecież widzę, że jest inaczej
- To ze stresu - powiedziałam w końcu - zbliżają się egzaminy i wiesz - wyruszyłam ramionami - zależy mi żeby je dobrze zdać - to była prawda. Przynajmniej część o dobrym zdaniu egzaminów jest prawdą
- Angie zdasz je dobrze - przytulił mnie - w końcu jesteś mądralą - zaśmiał się a ja poczułam wyrzuty sumienia. Powiem mu o dziecku w najbliższym czasie. Ma prawo o tym wiedzieć tak samo jak ja - wracamy?
- Myślałam, że pójdziemy do mojego pokoju - odsunęłam się trochę i spojrzałam na niego - nie czuję się za dobrze i chcę się do Ciebie poprzytulać - uśmiechnęłam się
- Kusząca propozycja - powiedział i poruszył brwiami a ja wywróciłam oczami. Pod tym względem on nigdy się nie zmieni - idź na górę a ja pójdę przeprosić wszystkich
- Dziękuje - cmoknęłam go w policzka i wyszłam z łazienki. Pobiegłam schodami w górę i chwilę później byłam w swoim pokoju. Weszłam do garderoby w poszukiwaniu wygodniejszych ciuchów. Ta sukienka ostro działa mi na nerwy. Mój wybór padł na czarne dresy i fioletową bluzę. Przebrałam się szybko i wskoczyłam do łóżka. Czekałam na Justina. Już po prostu chcę się w niego wtulić i zapomnieć o tym wszystkim chociaż na chwilę...
Justin's POV
Wchodząc po schodach zastanawiałem się co tak na prawdę jest mojej dziewczynie. Dlaczego nie chce mi powiedzieć? Zatrzymałem się i oparłem o ścianę. Nie rozumiem dlaczego nie otworzy się przede mną? Chce wiedzieć ale Van ma racje. Nie mogę na nią naciskać. Jestem pewny, że w końcu mi powie...
- Justin? - z zamyślenia wyrwał mnie damski głos. Spojrzałem w stronę z którego dochodził
- Słucham?
- Co z Angie?
- To przez stres - uśmiechnąłem się - dziękuje za troskę Jazzy
- Wiesz skoro jesteście razem to Angie tak jakby jest moją siostrą - uśmiechnęła się - Justin mogę zadać Ci pytanie?
- Jasne
- Jesteś pewny, że to przez stres? - spojrzałem na siostrę zdziwiony - wiesz mam na myśli te mdłości i w ogóle - wzruszyła ramionami
- Nie rozumiem - dalej się w nią wpatrywałem - czekaj czy Ty sugerujesz, że Angie jest w ciąży? - byłem w szoku
- Nic nie sugeruje - podniosła ręce w górę w geście obronnym - ja po prostu miałam takie same objawy jeszcze miesiąc temu - wyruszyła ramionami - zastanów się nad tym - skończyła mówić i podeszła do mnie - po prostu porozmawiaj z nią
- Porozmawiam - powiedziałem i przytuliłem ją - odwieźć Cię?
- Nie - powiedziała i odsunęła się - wrócę z rodzicami, czekają w samochodzie
- Dobrze
- Do znaczenia w domu - uśmiechnęła się i zbiegła po schodach a ja ruszyłem nimi w górę. Czy to możliwe żeby Angie była w ciąży? Muszę po prostu jej zapytać. To będzie najlepszy sposób na uzyskanie odpowiedzi. Odległość dzielącą mnie od pokoju mojej dziewczyny pokonałem dosłownie w kilka sekund. Wszedłem do środka i zobaczyłem Angie leżącą na łóżku. Wyglądała na wyczerpaną. Stałem i przypatrywałem się jej. Szukałem jakiej oznaki, że jest w ciąży. Jedyne co zauważyłem to obszerną fioletową bluzę, czarne dresy i zmęczenie w oczach
- Justin idziesz? - Angie spojrzała na mnie dziwnie
- Tak, tak - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę łóżka. Kiedy znalazłem się obok niego zrzuciłem buty z nóg i wskoczyłem na nie. Ułożyłem się wygodnie i przyciągnąłem Angie do siebie. Położyłem rękę na jej brzuchu i poczułem jak spięła się pod moim dotykiem. Dziwne, nigdy tak nie reagowała. Może to prawda? Może Angie faktycznie jest w ciąży? Może moja siostra ma racje? Westchnąłem. Jeśli tak to dlaczego mi nie powiedziała?
- O czym myślisz? - jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Zapytać?
- O mojej rozmowie z Jazzy - odpowiedziałem zgodnie z prawdą
- O czym rozmawialiście?
- O Tobie?
- O mnie? - zapytała gdy znalazła się twarzą w twarz ze mną - a dokładnie?
- Zastanawiamy się czy Twoje problemy z żołądkiem to faktycznie sprawka stresu czy... - urwałem ponieważ nie wiedziałem czy powinienem zapytać
- Czy co? - zapytała ostrożnie - Zastanawiam się czy nie ukrywasz czegoś przede mną - ponownie poczułem jak jej ciało się spięło
- Justin nie rozumiem - zmarszczyła czoło - o co Ci chodzi?
- Angie czy Ty... - nabrałem powietrza w płuca - czy Ty jesteś w ciąży? - tak! udało mi się!
- Co? - podniosła się i usiadła. Potarła twarz dłońmi i spojrzała na mnie - skąd Ci to przyszło do głowy?
- Posłuchaj... - również usiadłem - przytyłaś, masz mdłości, zaczęłaś nosić obszerne ciuchy... - zacząłem wyliczać a ona patrzyła na mnie - masz wahania nastroju...
- Przestań! - przerwała mi - nie jestem w ciąży - pokiwała głową - gdybym była wiedział byś - spojrzała na mnie smutno
- Jesteś pewna? - zapytałem
- Tak - wstała i wyszła z pokoju. Nie jestem przekonany co do jej odpowiedzi. Wiem, że coś ukrywa i prędzej czy później dowiem się co. Potarłem twarz dłońmi i usłyszałem dźwięk telefonu. Podniosłem go i przejechałem kciukiem po ekranie. Dostałem wiadomość
- Justin idziesz? - Angie spojrzała na mnie dziwnie
- Tak, tak - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę łóżka. Kiedy znalazłem się obok niego zrzuciłem buty z nóg i wskoczyłem na nie. Ułożyłem się wygodnie i przyciągnąłem Angie do siebie. Położyłem rękę na jej brzuchu i poczułem jak spięła się pod moim dotykiem. Dziwne, nigdy tak nie reagowała. Może to prawda? Może Angie faktycznie jest w ciąży? Może moja siostra ma racje? Westchnąłem. Jeśli tak to dlaczego mi nie powiedziała?
- O czym myślisz? - jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Zapytać?
- O mojej rozmowie z Jazzy - odpowiedziałem zgodnie z prawdą
- O czym rozmawialiście?
- O Tobie?
- O mnie? - zapytała gdy znalazła się twarzą w twarz ze mną - a dokładnie?
- Zastanawiamy się czy Twoje problemy z żołądkiem to faktycznie sprawka stresu czy... - urwałem ponieważ nie wiedziałem czy powinienem zapytać
- Czy co? - zapytała ostrożnie - Zastanawiam się czy nie ukrywasz czegoś przede mną - ponownie poczułem jak jej ciało się spięło
- Justin nie rozumiem - zmarszczyła czoło - o co Ci chodzi?
- Angie czy Ty... - nabrałem powietrza w płuca - czy Ty jesteś w ciąży? - tak! udało mi się!
- Co? - podniosła się i usiadła. Potarła twarz dłońmi i spojrzała na mnie - skąd Ci to przyszło do głowy?
- Posłuchaj... - również usiadłem - przytyłaś, masz mdłości, zaczęłaś nosić obszerne ciuchy... - zacząłem wyliczać a ona patrzyła na mnie - masz wahania nastroju...
- Przestań! - przerwała mi - nie jestem w ciąży - pokiwała głową - gdybym była wiedział byś - spojrzała na mnie smutno
- Jesteś pewna? - zapytałem
- Tak - wstała i wyszła z pokoju. Nie jestem przekonany co do jej odpowiedzi. Wiem, że coś ukrywa i prędzej czy później dowiem się co. Potarłem twarz dłońmi i usłyszałem dźwięk telefonu. Podniosłem go i przejechałem kciukiem po ekranie. Dostałem wiadomość
Od Mike:
Wiem o zakładzie. Jeśli chcesz żeby pozostał sekretem spotkajmy się za piętnaście minut za budynkiem teatru
Wiem o zakładzie. Jeśli chcesz żeby pozostał sekretem spotkajmy się za piętnaście minut za budynkiem teatru
Do Mike:
Lepiej siedź cicho
Odpisałem mu i zerwałem się z łózka. Nie dość, ze mam problem z Angie to jeszcze teraz to?! Za jakie grzechy?
***
Wychodząc z pokoju Angie zajrzałem jeszcze do kuchni. Miałem rację, siedziała tam i wpatrywała się w kubek który trzymała w rękach. Wydawała się być smutna. Nie potrzebnie wyskakiwałem z tym pytaniem. Jestem kretynem! Angie nigdy nie okłamałaby mnie. To nie w jej stylu. Ona zawsze mi mówi wszystko. Mówi mi dosłownie wszystko. Jednak Jazzy zasiała gdzieś we mnie to ziarenko niepewności. Dlaczego zawsze mam pod górkę co?
- Justin dlaczego nie jesteś na górze? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej dziewczyny
- Szukałem Cię - posłałem jej lekki uśmiech
- Nie potrzebie - również się lekko uśmiechnęła - zachciało mi się pić więc zeszłam tutaj po sok - podniosła kubek do góry - już wracam na górę - ruszyła w moją stronę i gdy znalazła się przy mnie ostrożnie przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w pasie
- Przepraszam - powiedziałem i pocałowałem ją w głowę - jestem kretynem
- Przepraszasz za?
- Za tą rozmowę w Twoim pokoju - w końcu spojrzałem jej w oczy - zdenerwowałaś się nią
- Nic się nie stało Justin - dotknęła mojego policzka - poważnie - uśmiechnęła się - Tak ale wys... - uciszyła mnie pocałunkiem. Nie zastanawiając się długo objąłem ją mocniej i oddałem go. Pocałunek był inny niż wszystkie. Był delikatny, czuły, pełen miłości i zrozumienia. Ta dziewczyna jeszcze nigdy mnie tak nie całowała. To zdecydowanie było coś nowego - Kocham Cię - powiedziałem gdy odsunęliśmy się od siebie i cmoknąłem ją w usta na co dziewczyna zachichotała - Tez Cię kocham - również musnęła moje usta - idziemy na górę? - kurwa! Zapomniałem o tym dupku czekającym na mnie - Chciałbym ale muszę jechać coś załatwić - posłałem jej uśmiech a ona spojrzała na mnie dziwnie - Co musisz załatwić? - spytała podejrzliwie i wyswobodziła się z mojego uścisku - Męskie sprawy - wzruszyłem ramionami a ona spojrzała na mnie niepewnie - ej skarbie to nic takiego - Nie jestem przekonana
- Nic mi nie będzie - kochałem tą świadomość, że Angie martwi się o mnie - załatwię to szybko i wrócę do Ciebie
- Mogę przynajmniej wiedzieć gdzie załatwiasz te męskie sprawy? - zapytała i spojrzała na mnie wyczekująco - Obok teatru - westchnąłem a jej twarz trochę złagodniała - obiecuję, że załatwię to szybko i przyjadę prosto do Ciebie - Dobrze - powiedziała i podeszła do mnie. Stanęła na palcach i musnęła moje usta - uważaj na siebie twardzielu - Kocham Cię - powiedziałem, objąłem ją i złączyłem nasze usta. Uśmiechnąłem się sam do siebie ponieważ trzymałem w swoich ramionach największy skarb na świecie...
***
Dojechałem na miejsce w ciągu pięciu minut. Było już po 22 więc ruch uliczny nie był za duży. Zaparkowałem samochód i wyszedłem z niego. Zamknąłem go i ruszyłem na tyły budynku. Byłem siekły na Cola. Jak ten dupek dowiedział się o zakładzie?! Wplotłem palce we włosy i z frustracji lekko pociągnąłem za ich końcówki. Jeśli powie coś Angie to rozpierdolę gnojka! Nikt i nic mu nie pomoże. Ludzie w Stratford wiedzą, że ze mną się nie zadziera ale najwidoczniej ten skurwiel nic sobie z tego nie robi. Zgrywa cwaniaka a w rzeczywistości jest zwykłą pizdą i damskim bokserem! Mike igra z ogniem i nie zdaje sobie z tego sprawy!
- Bieber myślałem, że już nie przyjedziesz - z zamyślenia wyrwał mnie głos Cole'a, spojrzałem na niego a on posłał mi ten swój parszywy uśmieszek - myślałem, że będziesz się bał - Nie rozśmieszaj mnie Cole - zaśmiałem się mu prosto w twarz - ja ma bać się Ciebie? - Mnie nie - pokiwał głową - ale ich tak - nie wiedziałem co ma na myśli więc zacząłem rozglądać się wokół siebie. W pewnym momencie zauważyłem trzech mężczyzn wychodzących z cienia. Zaśmiałem się sam do siebie i pokiwałem głową - Nie potrafisz sam załatwić swoich spraw tylko zatrudniasz do tego kogoś? - zapytałem krzyżując ręce na klatce piersiowej
- Widzisz - zaczął i powtórzył mój gest - wszyscy wiedzą, że jesteś świrem więc wolałem się nie narażać - uśmiechnął się do mnie - a ktoś później przecież musi zająć się Angie
- Odpierdol się od niej - wysyczałem przez zęby i ruszyłem w jego stronę - już dość się przez Ciebie nacierpiała - stanąłem ponieważ zauważyłem, że znajomi tego skurwiela ruszyli w moją stronę
- Jak się okazuje Bieber Ty wcale nie jesteś lepszy niż ja - ponownie się uśmiechnął - wytłumacz mi jak to jest gdy zakładasz się o czyjeś uczucia. Co wtedy czujesz? - Zamknij się! - Czemu? - pogrywał sobie ze mną - nie jesteś ciekawy jak zareaguje Angie gdy się dowie?
- Jesteś popierdolony - pokiwałem głową - jesteś ostro popierdolony - Szczerze mówiąc to ja jestem - zbył moją uwagę na jego temat - już widzę jak zdruzgotana i załamana zostawia Cie i wykrzykuje w twarz, że nie chce Cię znać a wtedy do akcji wkroczę ja! Pocieszę Twoją dziewczynę i dobiorę się jej do majtek - poczułem jak moja pieść mimowolnie zaciska się. Szykowałem się do ataku - Justin powiedz mi jedno - Co? - Dalej jest taka ciasna? - co?! zabiję tego skurwiela - już nie mogę się doczekać kiedy będę ją pieprzył. Suka zawsze była dobra w te klocki
- Zabije Cię chory skurwielu! - krzyknąłem i rzuciłem się na niego. Wycelowałem cios najpierw w brzuch a następnie w szczękę. Mike upadł i już zamachnąłem się żeby wycelować kolejny cios ale poczułem rozrywający ból w okolicy żeber. Upadłem na ziemie i zwinąłem się w kłębek. Poleżałem tak chwilę, zaczerpnąłem powietrza i podniosłem się. Zauważyłem faceta idącego w moją stronę wiec pierwszy zaatakowałem. Tak jak w przypadku Mike'a tak jak i w jego wycelowałem cios najpierw w brzuch a następnie szczękę. Poczułem jak ktoś łapie moje ramiona i odciąga mnie do tyłu i przytrzymuje. Mike stanął twarzą w twarz ze mną - Zostaw Angie w spokoju a dam Ci spokój i nie dowie się o zakładzie - Cole zaśmiał się szyderczo
- Nigdy w życiu - podpowiedziałem i poczułem ból w brzuchu. W tym momencie Mike wpadł w szał i zaczął mnie okładać. Próbowałem się wyrwać i bronić ale nie miałem szans. Z każdym szarpnięciem uścisk na moich ramionach stawał się mocniejszy
- Justin! - usłyszałem swoje imię więc podniosłem głowę i zobaczyłem Angie biegnącą w naszą stronę. Za nią pokazał się Gary, Lou, Will i Tay. W duchu podziękowałem Bogu, że nie pojawiła się tu sama - Zostaw go dupku - widziałem jak rzuciła się z pięściami na Mike'a - jesteś popierdolony! Nie waż nigdy więcej się dotknąć mnie i mojego chłopaka! - Mike złapał ją za nadgarstek i zamachnął się aby uderzyć Angie. Gdy to zobaczyłem wyrwałem się tym idiotom i ruszyłem w jego stronę. Odepchnąłem go od Angie i schowałem ją za siebie. Idiota wpadł na ścianę więc długo nie myśląc zacząłem go okładać. Byłem na niego wściekły więc pozwoliłem sam sobie się wyładować. Poczułem jak ktoś mnie od niego odciąga. Stanął i odwróciłem się w stronę tego człowieka - Wystarczy stary - to był Gary - dostał już za swoje - Nie jeszcze nie - pokiwałem głową i ruszyłem w stronę Cola
- Angie na to patrzy - zatrzymałem się w połowie kroku i zacząłem się rozglądać. W końcu dostrzegłem Angie stojąca pod ścianą i bawiąca się palcami. Była wystraszona. Podszedłem do niej a ona tak po prostu wtuliła się we mnie. Odetchnąłem z ulgą, nie bała się mnie. Objąłem ją i podniosłem do góry a ona objęła moją talie swoimi nogami
- Nic Ci nie jest? - zapytała i wpatrywała się we mnie z uwagą
- Nie - pokiwałem głową
- Jak znowu powiesz mi, że jedziesz załatwiać męskie sprawy to nigdzie Cię nie puszczę - wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi - tak bardzo się bałam
- Przepraszam - było mi wstyd, że dopuściłem do tego żeby aż tak bardzo się martwiła
- Justin! - spojrzałem w stronę z którego dochodził głos - spadamy podobno suki już jadą - pokiwałem głową i z Angie na rękach ruszyłem w stronę samochodu. Po chwili znaleźliśmy się w jego wnętrzu. Upewniając się, że Angie jest przypięta pasami ruszyłem i wyjechałem z parkingu. Nie chciałem spotkać się z policją
- Justin?
- Tak?
- Możesz mi coś obiecać? - spojrzałem na nią zdziwiony - patrz na drogę - upomniała mnie
- Obiecać?
- Tak - pokiwała głową - obiecaj, że nie będziesz już więc się bił i załatwiał swoich męskich spraw a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Potrzebujemy Cię - opuściła głowę
- Potrzebujecie? - spytałem zdziwiony - Tak Justin potrzebujemy
- Ale kto? - nie wiedziałem o co chodzi - Potrzebuje Cię ja i... - Angie urwała i spojrzała w bok. Wydaje mi się, że zbierała się na odwagę i to co za chwile powie odmieni moje życie...
----------
I w końcu pojawił się kolejny rozdział! ;) Przepraszam, że musieliście tyle czekać ale nie za bardzo miałam dostęp do komputera. I jak wam się podoba? Ja w gruncie rzeczy nie do końca jestem przekonana ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Mam również nadzieję, że jesteście zaskoczeni tym, że Angie jeszcze nie powiedziała Justinowi.
Dziękujemy wam za 6,500 tyś wyświetleń i tak liczne komentarze. Jesteście wspaniali! Cieszę się, że nasze opowiadanie wzbudza tyle emocji! ;) MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XXIII rozdziale! ;)
***
Wychodząc z pokoju Angie zajrzałem jeszcze do kuchni. Miałem rację, siedziała tam i wpatrywała się w kubek który trzymała w rękach. Wydawała się być smutna. Nie potrzebnie wyskakiwałem z tym pytaniem. Jestem kretynem! Angie nigdy nie okłamałaby mnie. To nie w jej stylu. Ona zawsze mi mówi wszystko. Mówi mi dosłownie wszystko. Jednak Jazzy zasiała gdzieś we mnie to ziarenko niepewności. Dlaczego zawsze mam pod górkę co?
- Justin dlaczego nie jesteś na górze? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej dziewczyny
- Szukałem Cię - posłałem jej lekki uśmiech
- Nie potrzebie - również się lekko uśmiechnęła - zachciało mi się pić więc zeszłam tutaj po sok - podniosła kubek do góry - już wracam na górę - ruszyła w moją stronę i gdy znalazła się przy mnie ostrożnie przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w pasie
- Przepraszam - powiedziałem i pocałowałem ją w głowę - jestem kretynem
- Przepraszasz za?
- Za tą rozmowę w Twoim pokoju - w końcu spojrzałem jej w oczy - zdenerwowałaś się nią
- Nic się nie stało Justin - dotknęła mojego policzka - poważnie - uśmiechnęła się - Tak ale wys... - uciszyła mnie pocałunkiem. Nie zastanawiając się długo objąłem ją mocniej i oddałem go. Pocałunek był inny niż wszystkie. Był delikatny, czuły, pełen miłości i zrozumienia. Ta dziewczyna jeszcze nigdy mnie tak nie całowała. To zdecydowanie było coś nowego - Kocham Cię - powiedziałem gdy odsunęliśmy się od siebie i cmoknąłem ją w usta na co dziewczyna zachichotała - Tez Cię kocham - również musnęła moje usta - idziemy na górę? - kurwa! Zapomniałem o tym dupku czekającym na mnie - Chciałbym ale muszę jechać coś załatwić - posłałem jej uśmiech a ona spojrzała na mnie dziwnie - Co musisz załatwić? - spytała podejrzliwie i wyswobodziła się z mojego uścisku - Męskie sprawy - wzruszyłem ramionami a ona spojrzała na mnie niepewnie - ej skarbie to nic takiego - Nie jestem przekonana
- Nic mi nie będzie - kochałem tą świadomość, że Angie martwi się o mnie - załatwię to szybko i wrócę do Ciebie
- Mogę przynajmniej wiedzieć gdzie załatwiasz te męskie sprawy? - zapytała i spojrzała na mnie wyczekująco - Obok teatru - westchnąłem a jej twarz trochę złagodniała - obiecuję, że załatwię to szybko i przyjadę prosto do Ciebie - Dobrze - powiedziała i podeszła do mnie. Stanęła na palcach i musnęła moje usta - uważaj na siebie twardzielu - Kocham Cię - powiedziałem, objąłem ją i złączyłem nasze usta. Uśmiechnąłem się sam do siebie ponieważ trzymałem w swoich ramionach największy skarb na świecie...
***
Dojechałem na miejsce w ciągu pięciu minut. Było już po 22 więc ruch uliczny nie był za duży. Zaparkowałem samochód i wyszedłem z niego. Zamknąłem go i ruszyłem na tyły budynku. Byłem siekły na Cola. Jak ten dupek dowiedział się o zakładzie?! Wplotłem palce we włosy i z frustracji lekko pociągnąłem za ich końcówki. Jeśli powie coś Angie to rozpierdolę gnojka! Nikt i nic mu nie pomoże. Ludzie w Stratford wiedzą, że ze mną się nie zadziera ale najwidoczniej ten skurwiel nic sobie z tego nie robi. Zgrywa cwaniaka a w rzeczywistości jest zwykłą pizdą i damskim bokserem! Mike igra z ogniem i nie zdaje sobie z tego sprawy!
- Bieber myślałem, że już nie przyjedziesz - z zamyślenia wyrwał mnie głos Cole'a, spojrzałem na niego a on posłał mi ten swój parszywy uśmieszek - myślałem, że będziesz się bał - Nie rozśmieszaj mnie Cole - zaśmiałem się mu prosto w twarz - ja ma bać się Ciebie? - Mnie nie - pokiwał głową - ale ich tak - nie wiedziałem co ma na myśli więc zacząłem rozglądać się wokół siebie. W pewnym momencie zauważyłem trzech mężczyzn wychodzących z cienia. Zaśmiałem się sam do siebie i pokiwałem głową - Nie potrafisz sam załatwić swoich spraw tylko zatrudniasz do tego kogoś? - zapytałem krzyżując ręce na klatce piersiowej
- Widzisz - zaczął i powtórzył mój gest - wszyscy wiedzą, że jesteś świrem więc wolałem się nie narażać - uśmiechnął się do mnie - a ktoś później przecież musi zająć się Angie
- Odpierdol się od niej - wysyczałem przez zęby i ruszyłem w jego stronę - już dość się przez Ciebie nacierpiała - stanąłem ponieważ zauważyłem, że znajomi tego skurwiela ruszyli w moją stronę
- Jak się okazuje Bieber Ty wcale nie jesteś lepszy niż ja - ponownie się uśmiechnął - wytłumacz mi jak to jest gdy zakładasz się o czyjeś uczucia. Co wtedy czujesz? - Zamknij się! - Czemu? - pogrywał sobie ze mną - nie jesteś ciekawy jak zareaguje Angie gdy się dowie?
- Jesteś popierdolony - pokiwałem głową - jesteś ostro popierdolony - Szczerze mówiąc to ja jestem - zbył moją uwagę na jego temat - już widzę jak zdruzgotana i załamana zostawia Cie i wykrzykuje w twarz, że nie chce Cię znać a wtedy do akcji wkroczę ja! Pocieszę Twoją dziewczynę i dobiorę się jej do majtek - poczułem jak moja pieść mimowolnie zaciska się. Szykowałem się do ataku - Justin powiedz mi jedno - Co? - Dalej jest taka ciasna? - co?! zabiję tego skurwiela - już nie mogę się doczekać kiedy będę ją pieprzył. Suka zawsze była dobra w te klocki
- Zabije Cię chory skurwielu! - krzyknąłem i rzuciłem się na niego. Wycelowałem cios najpierw w brzuch a następnie w szczękę. Mike upadł i już zamachnąłem się żeby wycelować kolejny cios ale poczułem rozrywający ból w okolicy żeber. Upadłem na ziemie i zwinąłem się w kłębek. Poleżałem tak chwilę, zaczerpnąłem powietrza i podniosłem się. Zauważyłem faceta idącego w moją stronę wiec pierwszy zaatakowałem. Tak jak w przypadku Mike'a tak jak i w jego wycelowałem cios najpierw w brzuch a następnie szczękę. Poczułem jak ktoś łapie moje ramiona i odciąga mnie do tyłu i przytrzymuje. Mike stanął twarzą w twarz ze mną - Zostaw Angie w spokoju a dam Ci spokój i nie dowie się o zakładzie - Cole zaśmiał się szyderczo
- Nigdy w życiu - podpowiedziałem i poczułem ból w brzuchu. W tym momencie Mike wpadł w szał i zaczął mnie okładać. Próbowałem się wyrwać i bronić ale nie miałem szans. Z każdym szarpnięciem uścisk na moich ramionach stawał się mocniejszy
- Justin! - usłyszałem swoje imię więc podniosłem głowę i zobaczyłem Angie biegnącą w naszą stronę. Za nią pokazał się Gary, Lou, Will i Tay. W duchu podziękowałem Bogu, że nie pojawiła się tu sama - Zostaw go dupku - widziałem jak rzuciła się z pięściami na Mike'a - jesteś popierdolony! Nie waż nigdy więcej się dotknąć mnie i mojego chłopaka! - Mike złapał ją za nadgarstek i zamachnął się aby uderzyć Angie. Gdy to zobaczyłem wyrwałem się tym idiotom i ruszyłem w jego stronę. Odepchnąłem go od Angie i schowałem ją za siebie. Idiota wpadł na ścianę więc długo nie myśląc zacząłem go okładać. Byłem na niego wściekły więc pozwoliłem sam sobie się wyładować. Poczułem jak ktoś mnie od niego odciąga. Stanął i odwróciłem się w stronę tego człowieka - Wystarczy stary - to był Gary - dostał już za swoje - Nie jeszcze nie - pokiwałem głową i ruszyłem w stronę Cola
- Angie na to patrzy - zatrzymałem się w połowie kroku i zacząłem się rozglądać. W końcu dostrzegłem Angie stojąca pod ścianą i bawiąca się palcami. Była wystraszona. Podszedłem do niej a ona tak po prostu wtuliła się we mnie. Odetchnąłem z ulgą, nie bała się mnie. Objąłem ją i podniosłem do góry a ona objęła moją talie swoimi nogami
- Nic Ci nie jest? - zapytała i wpatrywała się we mnie z uwagą
- Nie - pokiwałem głową
- Jak znowu powiesz mi, że jedziesz załatwiać męskie sprawy to nigdzie Cię nie puszczę - wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi - tak bardzo się bałam
- Przepraszam - było mi wstyd, że dopuściłem do tego żeby aż tak bardzo się martwiła
- Justin! - spojrzałem w stronę z którego dochodził głos - spadamy podobno suki już jadą - pokiwałem głową i z Angie na rękach ruszyłem w stronę samochodu. Po chwili znaleźliśmy się w jego wnętrzu. Upewniając się, że Angie jest przypięta pasami ruszyłem i wyjechałem z parkingu. Nie chciałem spotkać się z policją
- Justin?
- Tak?
- Możesz mi coś obiecać? - spojrzałem na nią zdziwiony - patrz na drogę - upomniała mnie
- Obiecać?
- Tak - pokiwała głową - obiecaj, że nie będziesz już więc się bił i załatwiał swoich męskich spraw a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Potrzebujemy Cię - opuściła głowę
- Potrzebujecie? - spytałem zdziwiony - Tak Justin potrzebujemy
- Ale kto? - nie wiedziałem o co chodzi - Potrzebuje Cię ja i... - Angie urwała i spojrzała w bok. Wydaje mi się, że zbierała się na odwagę i to co za chwile powie odmieni moje życie...
----------
I w końcu pojawił się kolejny rozdział! ;) Przepraszam, że musieliście tyle czekać ale nie za bardzo miałam dostęp do komputera. I jak wam się podoba? Ja w gruncie rzeczy nie do końca jestem przekonana ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Mam również nadzieję, że jesteście zaskoczeni tym, że Angie jeszcze nie powiedziała Justinowi.
Dziękujemy wam za 6,500 tyś wyświetleń i tak liczne komentarze. Jesteście wspaniali! Cieszę się, że nasze opowiadanie wzbudza tyle emocji! ;) MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XXIII rozdziale! ;)
O Boże świetny, genialny, niesamowity! Kocham was no! Byłam pewna, że Angie powie Justinowi a tu stało sie całkowicie inaczej. I kurde znowu przerwałyście w takim momencie!
OdpowiedzUsuńKocham was ♥
GENIALNY :) <3 Niech ona wkońcu mu powie chce poznac jego reakcje :) mam nadzieje ze nic między nimi się nie popsuje <3 hihi kc ;**
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! Jest PERFEKCYJNY! Jak czytałam jak Justin się bije po słowach Mika popłakałam się. On na prawdę ją kocha. Niech Angie w końcu mu powie! Justin musi wiedzieć! Już widzę jak się nią jeszcze bardziej opiekuje, nosi na rękach, śpiewa do brzucha. I mam nadzieję, że to będzie dziewczynka ;) ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam was za to co piszecie! ♥
O boże płaczę. Myślę że pojawi się jeszcze w tym tygodniu. PROSZĘ.
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj błagam.
OdpowiedzUsuńDoda któraś dzisiaj PROSZĘ zróbcie to dla nas.
OdpowiedzUsuńa już myślałam że powie ..
OdpowiedzUsuńjaki suuuper rozdział ! :D
jaka koncówka jfyhujzhgb *.* :o
dobrze że Angie nic nie słyszała o zakładzie uff ..
w końcu mu powie , nie mogę się doczekać :D
czekam na kolejny ;)
pozdrawiam ;*
Dodacie dzisiaj PROSZĘ.
OdpowiedzUsuńW następnej części już musi mu powiedzieć.
Pati albo Jolu dodacie dzisiaj bradzo,bardzo was proszę.
OdpowiedzUsuńej bez kitu kiedy będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJola ! Dooodzieła ! ;**<3
OdpowiedzUsuńWłśnie Jola ! ;*
UsuńPs. Kooocham ! ^^<3
Jolu prooooooooooooooooooooooosimy wyślij już Pati rozdział ;*
OdpowiedzUsuńWszystko super fajnie ale kiedy następny ? ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuń