Justin's POV
- Nie lubię kiedy milczysz - Angie przerwała ciszę która utrzymywała się w samochodzie od czasu kiedy tylko znaleźliśmy się w jego wnętrzu. Milczałem ponieważ nie wiedziałem co mam powiedzieć - Justin proszę - westchnąłem i spojrzałem na nią
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć? - zapytałem z wyrzutem i przeniosłem wzrok z powrotem na drogę
- Bałam się - wyszeptała
- Bałaś się, że zostawię Cię z tym samą? - zacisnąłem dłonie na kierownicy ponieważ poczułem jak złość przejmuje kontrole nad moim ciałem
- Przepraszam
- Masz za co - odpowiedziałem szczerze - jak mogłaś tak pomyśleć Angie? - milczała więc postanowiłem mówić dalej - Kocham Cię i do cholery już kocham to dziecko. Angie to jest MOJE dziecko, MOJA krew i owoc NASZEJ miłości - podkreślałem kluczowe słowa - NIGDY nie zostawiłbym Ciebie, nie zostawiłbym was. Gdyby była taka potrzeba oddałbym za Ciebie życie i doskonale o tym wiesz ale pomyślałaś, że mógłbym nie wziąć odpowiedzialności i uciec. To kurwa cholernie boli - pokiwałem głową - nie mogę uwierzyć, że tak pomyślałaś. Za kogo Ty mnie kurwa uważasz?! - krzyknąłem i chwilę później pożałowałem tego
- Zatrzymaj się - usłyszałem głos Angie
- Co? - byłem zdezorientowany
- Powiedziałam żebyś się zatrzymał
- Dlaczego?
- Ponieważ nie będę z Tobą rozmawiać w ten sposób
- Angie daj spokój - westchnąłem - odwiozę Cię do domu
- Nie Justin powie...
- Nie!
- Kurwa zatrzymaj ten cholerny samochód! - Angie straciła panowanie nad sobą - nie chce żebyś odwoził mnie do domu! Nie chce żebyś wydzierał się na mnie i pouczał więc zatrzymaj kurwa ten pieprzony samochód bo jak nie to wysiądę teraz! - byłem w szoku więc wjechałem na najbliższy parking i zatrzymałem się - Dziękuję - moja dziewczyna wypowiedziała te słowa i jak oparzona wyskoczyła z samochodu. Długo nie myśląc zrobiłem to samo
- Angie! - krzyknąłem za nią ale nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem - Angie cholera stój! - dalej nic więc pobiegłem w jej stronę. Nie minęła chwila a już znalazłem się obok niej i kładąc rękę na jej ramieniu odwróciłem ją w swoją stronę - prosiłem żebyś poczekała
- Po co? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej - jeśli masz zamiar znowu na mnie krzyczeć to wracaj do samochodu i daj mi spokój!
- Teraz to Ty krzyczysz - odpowiedziałem zaczepnie i gdyby jej wzrok mógł zabijać już byłbym martwy - proszę uspokój się
- Nie mów mi co mam robić - wysyczała przez zęby
- Nie przesadzasz?
- Nie wydaje mi się - odpowiedziała - wydzierasz się po mnie i wcale nie pomagasz. Właśnie dlatego nie chciałam Ci powiedzieć. Nie chciałam krzyków, wyrzutów i...
- Czy Ty słyszysz samą siebie? - zapytałem - Krzyki, wyrzuty? Nie poznaję Cię Angie...
- Zostaw mnie Justin - powiedziała i odeszła a ją nie mogłem i nie chciałem iść za nią. Patrzyłem jak odchodzi ale nie ruszyłem się z miejsca. Zniknęła mi z oczu więc odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Dalej byłem w szoku. Dalej nie mogłem uwierzyć, że mi nie powiedziała. Dalej nie mogłem uwierzyć, że ukrywała to ponieważ bała się, że ją zostawię. Jak mogła? Szybko znalazłem się przy pojeździe. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi. Stałem chwilę i wsiadłem. Wygodnie usadowiłem się w fotelu i zamknąłem drzwi, oparłem się o fotel i zamknąłem oczy. Z miejsca zobaczyłem przerażoną twarz Angie gdy Jess wypowiedziała słowo dzidziuś a ja zadałem proste pytanie
- Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa! - zacząłem uderzać w kierownicę i krzyczeć. Byłem bezsilny i zastanawiałem się z jakiego powodu. To dlatego, że mi nie powiedziała czy dlatego, że zareagowałem za ostro? - Justin jesteś pierdolonym kretynem - powiedziałem sam do siebie i wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni. Wybrałem numer Angie ale okazało się, że jest wyłączony - pięknie kurwa! - czułem jak w środku cały chodzę. Westchnąłem i wybrałem numer Gary'ego. Nie musiałem długo czekać aż odbierze
- Hallo?
- Masz piwo w lodówce?
- Justin stało się coś? - wywróciłem oczami ponieważ ten chłopak miał jakiś czujnik i wiedział kiedy coś się dzieje
- Nic - starałem się brzmieć przekonująco - nie mogę mieć ochoty napić się z Tobą piwa?
- Jasne - westchnął - ale dlaczego kłamiesz?
- Nie kłamię - wiedziałem, że nie uwierzył
- Justin kłamiesz
- Dlaczego tak sądzisz?
- Pomyślmy - przerwał na chwilę - może dlatego, że przed chwilą Angie dzwoniła do Van i płakała?
- Angie płakała? - kurwa zdecydowanie jestem pierdolonym kretynem
- Tak
- Kurwa!
- Powiesz mi co się stało?
- Będę ojcem - powiedziałem bez owijania w bawełnę
- Czyli powiedziała Ci - westchnął - tak myślałem
- Wiedziałeś? - byłem szczerze zdziwiony
- Tak, Van mi powiedziała
- Dlaczego mi kurwa nie powiedziałeś?!
- Uspokój się chłopie! - Gary krzyknął - nie uważasz, że to nie ja powinienem poinformować Cię o tym, że zostaniesz ojcem? - miał racje
- Przepraszam
- Dlaczego Angie płakała?
- Naskoczyłem na nią - westchnąłem
- Jesteś idiotą - mój przyjaciel stwierdził rzeczowo
- Wiem
- Przyjedź. Piwo czeka
- Dzięki stary
- Nie dziękuj tylko zastanów się jak przeprosić Angie gdy będziesz do mnie jechać bo jeśli to spierdolisz stracisz najlepszą rzecz jaka przytrafiła Ci się w życiu
- Za chwilę będę - powiedziałem i rozłączyłem się. Gary miał racje. Jestem idiotą i Angie to najlepsza rzecz jaką w życiu dostałem. Tylko jak do cholery mam ją przeprosić? Gdybym był na jej miejscu długo nie chciałbym ze sobą rozmawiać...
***
Siedziałem na łóżku swojego przyjaciela, popijałem piwo i bezmyślnie wpatrywałem się w telewizor. Moje myśli zaprzątała teraz Angie i sposób w jaki mam ją przeprosić. Zdałem sobie również sprawę, że zdenerwowałem ją a ona w tym stanie nie może się denerwować. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że jestem kretynem... Jak miałem inaczej zareagować? Kobieta którą kocham i która nosi moje dziecko ukrywała ten fakt przede mną i gdyby nie Jess tylko Bóg wie ile musiałbym czekać żeby się dowiedzieć. Boże będę miał dziecko! Uśmiechnąłem się sam do siebie - Justin co jest? - z zamyślenia wyrwał mnie Gary - Stary będę miał dziecko - zaśmiałem się - kurwa będę miał dziecko! - To już wiem Justin - tym razem to on się zaśmiał - ale co o tym sądzisz? - Jestem z siebie dumny - Dumny?
- Tak ponieważ to od początku do końca moje dzieło
- Tylko Twoje? - znowu się zaśmiał - a Angie nie miała w tym udziału?
- Dobra stary wiesz o co mi chodzi - szturchnąłem go - wyobrażasz sobie tą małą istotkę na moich rękach? - uniosłem ręce do góry - pewnie będę się na początku bał się wziąć je na ręce - Nie przesadzaj - Poważnie stary - spojrzałem na niego - przecież dzieci są takie kruche - Istnieje nadzieja, że nabierzesz wprawy przy dziecku Jazzy - Taaaaaa - podrapałem się po karku - mam nadzieję, że to będzie chłopak - A czemu nie dziewczyna? - Wiesz chłopak jako starszy brat będzie bronić młodszej siostry - Justin czy Ty już planujesz kolejne dziecko? - Możliwe - zaśmiałem się - zawsze chciałem mieć dwójkę dzieci
- Wiem - tym razem to on mnie szturchnął - i nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego. Ja będę miał góra jedno i to będzie córka
- Nie wierzę - pokiwałem głową
- Dobra a teraz poważnie - spojrzał na mnie uważnie - jak przeprosisz Angie?
- Nie mam pojęcia
- Musisz coś wymyślić chłopie
- Serio? - spojrzałem na niego zirytowany - od kiedy jesteś takim geniuszem?!
- Justin nie wyżywaj się na mnie. To nie ja zawiniłem - pokiwał głową - to Ty wyskoczyłeś na swoją ciężarną dziewczynę chwilę po tym jak dowiedziałeś się, że zostaniesz ojcem. Jak mogłeś tak zareagować? Nie wiesz ile razy chciała Ci powiedzieć ale zawsze coś jej w tym przeszkodziło. Nie zdajesz sobie sprawy jak Angie to wszystko przezywała i ni...
- A Ty zdajesz sobie z tego sprawę? - przerwałem mu - Cóż zdaję - co? co on pierdoli? - rozmawiałem z nią jak się dowiedziałem - Kiedy? - Wtedy na kolacji - przyznał szczerze - wtedy kiedy wyszliśmy do kuchni chwilę przed tym jak... sam wiesz... wbiegła do toalety. Poprosiłem ją wtedy żeby nie mówiła Ci tego przy wszystkich ale na osobności i wiesz co mi powiedziała? - milczałem więc Gary wziął to za pozwolenie mówienia dalej - Powiedziała, ze cholernie boi się Twojej reakcji
- Bała sie mojej reakcji? - pokiwałem głową - Nie rozumiem dlaczego
- Nie wiem Justin
- Co ja mam teraz zrobić?
- Przeprosić ją - tak łatwo powiedzieć trudniej wykonać
Angie's POV
Siedziałam z Van na moim łóżku i zastanawiałam się czy mam zadzwonić do Justina. Może za ostro zareagowałam? W sumie jak miałam zareagować? Justin musi zrozumieć, że powiedzenie mu o dziecku wcale nie było takie łatwe! Bałam się jego reakcji i bałam się tego, że mnie zostawi! Przecież jesteśmy młodzi a dziecko to spora odpowiedzialność i radykalna zmiana życia. Nie wiedziałam czy Justin będzie miał ochotę zmienić swoje życie...
- Angie Jess na prawdę myślała, że coś tym wskóra? - z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - ale irytuje mnie to, że ciągle wpierdala się w moje życie. Jak Justin mógł się z nią zadawać?
- Wiesz Jess jest przyjaciółką Jazzy
- Wiem - spojrzałam na swoje dłonie - zabolała mnie jego reakcja
- Nie chce go bronić ale Angie czego się spodziewałaś? Ukrywałaś przed nim fakt, że będziecie mieli dziecko
- Wiem - przeczesałam palcami swoje włosy
- Moim zdaniem i tak nie zareagował tak źle - spojrzałam na nią i już miałam coś powiedzieć ale usłyszałam dzwoniący telefon. Podniosłam go i spojrzałam na ekran
- To Justin
- Odbierz -Van musiała zauważyć moje zawahanie. Spojrzałam na nią i przejechałam kciukiem po ekranie
- Przepraszam - usłyszałam gdy przyłożyłam urządzenie do ucha - zachowałem się jak dupek
- Ostatnio często Ci sie to zdarza - powiedziałam szczerze
- Wiem - pomiędzy nami zapanowała cisza - mogę przyjechać? Musimy porozmawiać
- Przyjedź - odpowiedziałam po chwili wahania i rozłączyłam się - Justin tu jedzie - spojrzałam na Van
- Cóż w takim razie ja juz się zbieram
- Nie! - złapałam ja za nadgarstek - proszę zostań
- Angie nie sadzisz, że tą rozmowę powinnaś odbyć z Justinem w cztery oczy? - zapytała i włożyła nacisk na słowa "w cztery oczy" - Tak - przyznałam - boje się - dodałam po chwili
- Czego?
- Tej rozmowy - poczułam łzy w oczach - boje się jej wyniku
- Ej mała - przytuliła mnie - Justin Cię kocha i nie masz czego się obawiać! Jesteście sobie przeznaczeni i on nie ucieknie
- Dziękuję - odpowiedziałam i wtuliłam się w przyjaciółkę
***
Usłyszałam pukanie do drzwi więc usiadłam na łóżku i wzięłam w dłoń poduszkę po czym wtuliłam się w nią. Może to śmieszne ale dodała mi trochę odwagi
- Proszę! - krzyknęłam i intensywnie wpatrywałam się w drzwi. Po chwili stanął w nich Justin. Wyglądał kiepsko ale i tak był piękny. Dalej wyglądał jak anioł. Spojrzał na mnie i wplatając palce we włosy pociągnął za ich końce co oznaczało, że również się denerwuje. Ucieszyłam się, że nie tylko mnie zjadają nerwy
- Przepraszam - odezwał się w końcu
- Już przepraszałeś - odpowiedziałam sucho
- Tak ale moim zdaniem raz nie wystarczy - nie odezwałam się więc Justin postanowił mówić dalej - źle zareagowałem. W Twoim stanie nie powinnaś się denerwować a ja sprawiłem, że się zdenerwowałaś. Nie powinienem podnosić głosu, nie powinienem Cię winić za to, że tyle zwlekałaś z powiedzeniem mi - co?! Czy ja dobrze kurwa słyszałam?! Przecież moja wina jest oczywista! - ale musisz zrozumieć, że cholernie zabolało mnie to co pomyślałaś.Uwarzałaś, że mógłbym uciec i was zostawić. Cholera Angie ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i kurwa już kocham to dziecko - poczułam łzy spływające po moich policzkach - będę z...
- Obiecaj mi, że zostaniesz z nami na zawsze - przerwałam mu
- Co?
- Obiecaj Justin - w moim głosie usłyszałam determinację. Justin w końcu ruszył się z miejsca i podszedł do łóżka. Zatrzymał się i spojrzał na mnie - Justin... - usiadł obok mnie i zmusił do spojrzenia mu w oczy
- Nigdzie się nie wybieram - pogładził kciukiem mój policzek - zostanę z Tobą i z dzieckiem do końca świata i jeden dzień dłużej - nie mogłam się powstrzymać więc złączyłam nasze usta. Poczułam jak Justin się uśmiechnął i oddał pocałunek. Było w nim tyle uczuć, że zostałam nimi zaskoczona - Kocham Cię - powiedział gdy odsunął się ode mnie
- Wiem - cmoknęłam jego usta - też Cię kocham - Justin uśmiechnął się i odsłonił mój brzuch
- Ciebie maleństwo też kocham - powiedział i zaczął składać na nim lekkie pocałunki na co zachichotałam. Poczułam ulgę z powodu jego obietnicy i naszego pogodzenia się. Nie lubiłam a wręcz nie nienawidziłam gdy się kłóciliśmy! Usłyszałam dźwięk który zapowiadał, że dostałam wiadomość. Chciałam się podnieść ale Justin mi nie pozwolił
- Justin muszę to odczytać
- Nie musisz - powiedział po czym nachylił się nade mną co spowodowało, że lleżałam na plecach
- To może być tata - odpowiedziałam - odkąd dowiedział się, że będzie dziadkiem pisze co godzinę
- To on wie? - zapytał i położył się obok mnie
- Dowiedział się przypadkiem - odpowiedziałam, wstałam i podeszłam do szafki gdzie leżał telefon. Wzięłam do do ręki i odblokowałam. Nacisnęłam na kopertę i to co zobaczyłam sprawiło, że poczułam jak serce przestaje mi bic
*OD NIEZNANY*
Jess nie kłamała. Jesteś zakładem. Twój idealny chłopak założył się z nią, że w miesiąc będziesz jego i jak widać wygrał. Obudź się zanim będzie za późno!
Poczułam jak grunt pod nogami mi sie osuwa a przed oczami robi sie ciemno
- Angie! - usłyszałam głos Justina i po chwili pochłonęła mnie ciemność...
----------
I jest juz nowy rozdział! Miał pojawić sie wcześniej ale miałam małe problemy techniczne! I co myślicie? Jak odnosicie sie do reakcji Justina? I jak myślicie co dalej z Angie? Jezu mamy juz ponad 8 tysięcy wyświetleń! Dziękujemy!
MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XXIV rozdziale! ;)
- Pati