czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 18 - Tak Justin (...) jestem w mieście. Chcesz się spotkać po szkole



Justin's POV



- I co teraz zrobisz? - poczułem dłoń na ramieniu i usłyszałem głos Garego
- Nie wiem - wyruszyłem ramionami i cały czas obserwowałem Angie idącą w stronę budynku szkolnego
- Porozmawiaj z nią - spojrzałem na niego przerażony - nie Justin nie miałem na myśli tego żebyś teraz jej powiedział ale w końcu będziesz musiał to zrobić
- Wiem - wplotłem palce we włosy i lekko pociągnąłem za ich końcówki - ale najpierw porozmawiam z Jess
- Co?! - teraz to Gary spojrzał na mnie - Po co? 
- Cóż grzecznie poproszę żeby dała nam spokój - wyruszyłem ramionami
- Nie sądzę, że coś tym zdziałasz ale spróbować możesz - poklepał mnie po ramieniu - dobra chodź do szkoły. Nie chcemy się spóźnić 
- Racja - pokiwałem głową i ruszyłem w kierunku szkoły. Cały czas się rozglądałem i szukałem Jess. Wolałbym żeby obiektem moich poszukiwań była Angie ale wolałem dać jej chwilę czasu. Niech ochłonie. Już miałem wchodzić do klasy gdy zauważyłem blondynkę więc podszedłem do niej
- Musimy porozmawiać - stwierdziłem - na osobności - dokończyłem gdy zobaczyłem, że jej świta dalej stoi i wpatruje się we mnie łapczywie. Przewróciłem oczami ponieważ te dziewczyny są po prostu irytujące
- Słyszałyście? Rozmawiamy na osobności - powiedziała Jess a one rozeszły się w mgnieniu oka - a więc? - spojrzała na mnie - wydaje mi się czy poszedłeś po rozum do głowy? - zaśmiała się i oparła o ścianę
- Możesz odpuścić? - olałem jej komentarz - sama popchnęłaś mnie w jej ramiona
- To prawda - stwierdziła - ale nie sądziłam, że zaczniesz spotykać się z nią na poważnie - wyruszyła ramionami - myślałam, że było nam razem dobrze 
- Wybacz, że oczekuję od dziewczyn czegoś więcej niż tylko rozkładania nóg na zawołanie - zaśmiałem się - nas nie łączyło nic oprócz seksu Jess - pokiwałem głową - to nie miało prawa bytu
- Dlaczego? Właśnie to było dobre. Seks bez zobowiązań i wspólne rządzenie tym gównem - zamachała ręka w powietrzu pokazując szkołę - to było coś Justin. A co daje Ci ona? 
- Coś dużo bardziej wartościowego niż to o czym mówisz - westchnąłem - Jess odpuść
- Dlaczego mam to zrobić? - zadała pytanie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej - podaj mi jeden powód Justin
- Ponieważ ją kocham 
- Och przestań - spojrzałem na nią zdziwiony - stajesz się przy niej miękki a nie taka ma być szkolna gwiazda hokeja - stwierdziła z powagą w głosie - ta dziewczyna nie jest dla Ciebie dobra 
- A może Ty jesteś dobra co? - czułem jak irytacja przejmuje nade mną kontrolę 
- Dokładnie tak - uśmiechnęła się parszywie - przy mnie nie byłeś ciotą. Przy mnie kurwa byłeś kimś, przy mnie byłeś postrachem szkoły a teraz spójrz na siebie - wskazała na mnie palcem - nikt się Ciebie nie boi 
- Zamknij się - wysyczałem i zbliżyłem usta do jej ucha - teraz proszę po dobroci zostaw mnie i Angie. Moja cierpliwość powoli się kończy a wiesz do czego jestem zdolny. Jeśli mnie nie posłuchasz to skoczysz marnie - poczułem jak dziewczyna się spina i uśmiechnąłem się sam do siebie - z księżniczki staniesz się zerem bez świty i słowa które coś znaczy
- Nie groź mi Justin - powiedziała zaczepnie - bądź grzeczny ponieważ jeśli kochasz córeczkę prawnika to masz więcej do stracenia niż ja - zaśmiała się - a jeśli o grzeczności mówimy to mam dzisiaj wolny dom więc czekam na Ciebie wieczorem. Dawno nie było Cię w moim łóżku
- Jesteś popierdolona Jess - odsunąłem się od niej z wyrazem obrzydzenia na twarzy - daruj sobie i kurwa odpuść. I zacznij leczyć - powiedziałem i ruszyłem w stronę klasy 
- I tak znowu będziesz się ze mną pierdolić - usłyszałem jak krzyknęła zanim wszedłem do klasy. Pokiwałem głową chcąc wyrzucić z niej jej ostatnie słowa
- No dzień dobry Panie Bieber - usłyszałem głos Pana Rosea więc spojrzałem na niego
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałem i usiadłem na swoje miejsce. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że Jess chce tak się poniżać. Kiedyś miałem to gdzieś ale teraz nie mieści mi się to w głowie. Ponownie pokiwałem głową ale jej słowa nie chciały wylecieć. Nigdy nie pomyślałbym, że dziewczyny są zdolne do takich rzeczy.



*** 



Stałem w korytarzu i czekałem aż Angie wyjdzie z klasy. Musiałem z nią porozmawiać i spróbować załagodzić sprawę. Nie powiem jej teraz o zakładzie ale nie mogę też znieść myśli o tym, że mogę ja stracić nie mówiąc nic. Usłyszałem szum i zobaczyłem, że ludzie opuszczają salę historyczną i kierują się w stronę stołówki. W końcu ujrzałem Angie i gdy tylko przechodziła obok mnie złapałem za jej rękę i wciągając ją w korytarz przycisnąłem do ściany
- Jezu Justin kretynie - powiedziała przyciskając dłonie do klatki piersiowej a ją cicho się zaśmiałem - nie śmiej się - uderzyła mnie w ramię 
- Też się stęskniłem skarbie - powiedziałem i musnąłem jej usta. Byłem szczerze zdziwiony kiedy przycisnęła swoje usta do moich kiedy odsunąłem się od niej ale szybko oddałem pocałunek - myślałem, że jesteś na mnie zła - powiedziałem gdy skończyliśmy
- Bo jestem - odpowiedziała szybko
- Myślałem, że jak ludzie są na kogoś źli to nie całują tej osoby
- Nie mogłam się oprzeć - wyruszyła ramionami - uwielbiam Twoje usta - zrobiła się czerwona i zakryła twarz włosami. Zaśmiałem się i odgarnąłem je
- Też uwielbiam Twoje usta. Są gorące - Angie ponownie uderzyła mnie w ramię - no co? Powiedziałem prawdę - zaśmiałem się a Angie w tym czasie spojrzała na mnie 
- Justin o co chodzi Jess z tym zakładem? - zadała pytanie a ja poczułem suchość w gardle. Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć - dobra nie ważne - powiedziała i chciała odejść ale zatrzymałem ją
- Nie mam pojęcia Angie - nie lubię jej okłamywać - Jess coś sobie ubzdurała i wygaduje głupoty - wyruszyłem ramionami - robi to bo jest zazdrosna. Rozmawiałem z nią dzisi...
- Rozmawiałeś z nią? - przerwała mi - po co?
- Grzecznie poprosiłem żeby dała nam spokój - uśmiechnąłem się
- I tylko to? 
- Tak - kiwnąłem głową
- Na pewno? 
- Angie nie wiem o co Ci chodzi? - przyznałem szczerze
- Nie próbowała Cię pocałować albo coś - powiedziała nieśmiało
- Nie - zaśmiałem się - czekaj, czekaj czy Ty czasem nie jesteś zazdrosna? 
- Hej to nie moja wina, że mój chłopak to najgorętszy towar w Stratford - uniosła ręce w geście obronnym a ja zaśmiałem się. Podszedłem do niej i objąłem w talii 
- Czyli już się na mnie nie boczysz? - zapytałem z nadzieją w głosie 
- Nie - uśmiechnęła się - zdecydowanie nie potrafię się na Ciebie gniewać draniu - uśmiechnęła się i złączyła nasze usta. Uśmiechnąłem się przez pocałunek. Nagle usłyszałem telefon ale zignorowałem go. Angie postanowiła jednak odsunąć się ode mnie - nie odbierzesz? 
- Znam w tej chwili lepsze zajęcie - poruszyłem wymownie brwiami na co ona wywróciła oczami - no już dobrze - westchnąłem i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Nie sprawdzając kto to przejechałem kciukiem po ekranie i przyłożyłem do ucha - Hallo? 
- Justin? - usłyszałem damski głos i wiedziałem do kogo należy
- Jazzy? - zapytałem żeby się upewnić 
- Tak Justin - patrzyłem na Angie która była w nie mniejszym szoku niż ja - jestem w mieście. Chcesz się spotkać po szkole? - nie mogłem uwierzyć, że moja ukochana siostra jest w mieście - Justin? 
- Co? - w końcu odzyskałem mowę - jasne ale nie będę sam - uśmiechnąłem się - chcę żebyś poznała moją dziewczynę
- Masz dziewczynę? - w jej głosie słyszałem podekscytowanie. Tak bardzo za nią tęskniłem - mam nadzieję, że to nie Jess - powiedziała groźnie a ja się zaśmiałem
- Nie Jazzy - spojrzałem na Angie - Jess się do niej nie umywa
- To dobrze - zaśmiała się - do znaczenia braciszku. Kocham Cię 
- Też Cię kocham - powiedziałem a Jazzy rozłączyła się 
- Justin jesteś szalony - powiedziała Angie 
- Wiem - powiedziałem i podchodząc do niej pocałowałem ją





Angie's POV



Siedząc na stołówce czułam na sobie wzrok wszystkich co nie było komfortowe. Zazwyczaj trzymałam się gdzieś z boku a teraz jestem w centrum uwagi. Wylewność Justina też nie pomagała. Mogę mieć tylko najdzieję, że ludzie szybko znajdą sobie inny temat do rozmów. Przez to wszystko czuję jakbym została pozbawiona prywatności. To wszystko jest irytujące. W odpowiednim momencie zauważyłam, że Justin ponownie chce cmoknąć mnie w polika więc zdarzyłam się uchylić
- Co jest? - zapytał i zmarszczył brwi co u niego oznacza zazwyczaj nadchodzący wybuch złości
- Nic - zapewniłam go szybko. Nie chciałam żeby zrobił scenę tutaj przy tych wszystkich ludziach
- Angie... - usłyszałam jego ostrzegający ton więc westchnęłam. Wiedziałam, że nie odpuści
- Nic się nie stało - zapewniłam go patrząc mu się w oczy - po prostu wszyscy się na nas patrzą - wyruszyłam ramionami 
- Przejmujesz się nimi? 
- Nie ale to jest... - szukałam odpowiedniego słowa - przerażające - w końcu je znalazłam
- Nie przesadzasz? - zapytał Justin
- Nie - odpowiedziałam szybko - i nie rozumiem jak ktoś może lubić popularność - pokiwałam głową
- No wiesz popularność jest całkiem fajna - usłyszałam głos Lou i spojrzałam na niego - ma sporo zalet - uśmiechnął się
- Ciekawe jakich? - zapytałam zirytowana
- Hmmm... Nie musisz stać w kolejce po lunch - tym razem odezwał się Will - panny same wskakują Ci do łóżka 
- Boże - przewróciłam oczami - żal mi takich dziewczyn. Nie irytuje was to, że wszyscy się na was patrzą? 
- Nie bardzo - powiedział Justin - ale jeśli Tobie skarbie to przeszkadza to załatwię to - cmoknął mnie w usta i zanim zdarzyłam coś powiedzieć już stał na stole
- Justin zejdź na dół - zażądałam ale on tylko spojrzał na mnie i puścił mi oczko - Justin... - powiedziałam błagalnym tonem. Mój chłopak już nie zwrócił na mnie uwagi tylko zaczął swoje przedstawienie
- Ludzie! - krzyknął i cała stołówka ucichła. Wszystkie oczy wpatrzone były w niego - wiem, że jestem interesujący bo to ja - uśmiechnął się łobuzersko a ja tylko przewróciłam oczami. On i jego skromność - wiem również, że moją dziewczyna jest piękna ale mam do was prośbę - zobaczyłam błysk w jego oczach. Tak Justin teraz zdecydowanie był teraz w swoim żywiole - nie patrzcie się cały czas na nas bo wiecie to jest trochę irytujące a raczej nie chcecie żebym się zdenerwował. Każdy z nas wie czym to może się skończyć - powiedział i już chwilę później siedział obok mnie. Uśmiechnął się jak głupi - załatwione - był zadowolony z siebie
- Widzę - odpowiedziałam
- Nie dostanę za to nagrody? - zapytał z miną szczeniaczka. Doskonale wiedziałam co miał na myśli. Rozejrzałam się po stołówce i upewniając się, że nikt na nas nie patrzy złączyłam nasze usta. Justin uśmiechnął się i szybko oddał pocałunek. Jęknął gdy lekko przygryzłam jego dolną wargę
- Panna Angela Robson pilnie ma stawiać się w gabinecie dyrektora - usłyszałam głos sekretarki wydobywający się z głośników szkolnego radiowęzła. Jęknęłam z niezadowolenia i odsunęłam się od Justina
- Ciekawe co się stało? - zapytałam sama siebie 
- Mam iść z Tobą? 
- Nie Justin - uśmiechnęłam się do niego - pójdę sama 
- Jesteś pewna? 
- Justin nie mam trzech lat
- Wiem - podrapał się po karku - ale wolałbym iść z Tobą - przyznał szczerze
- Wiem - pogładziłam jego policzek kciukiem - spotkamy się na następnej przerwie - pocałowałam go i łapiąc torbę wstałam. Szłam do drzwi kiedy nagle poczułam rękę oplatającą się wokół mojej talii. Doskonale wiedziałam, że to Justin
- To przynajmniej Cię tam odprowadzę - zaśmiałam się na jego słowa a on mi zawtórował
- Kocham Cię - powiedziałam i również objęłam go ręką 
- Wiem - musnął ustami mój policzek 
- A wiesz, że jesteś nadopiekuńczy? - zapytałam niewinnie
- Kocham Cię - ponownie musnął mój policzek a ja uśmiechnęłam się. Ten chłopak doskonale wiedział, że mam racje ale nie mógł odpuścić jednak to powodowało że czułam się bezpiecznie. Kocham tego chłopaka.



***



Wchodząc do gabinetu Pana Perr'ego pierwsze co rzuciło mi się w oczy to uśmiechnięta Jess. Co ona knuje? Dobrze wiem, że jej obecność w tym pokoju nie jest przypadkowa i nie wróży nic dobrego. W końcu miała przyklejony do twarzy ten swój fałszywy uśmieszek - Witaj Angelo - z zamyślenia wyrwał mnie głos dyrektora - usiądź - wykonałam polecenie i wytarłam w spodnie swoje spocone dłonie - czy wiesz w jakiej sprawie Cię wezwałem? - Nie bardzo - odpowiedziałam nieśmiało - Cóż - zaczął poważnie - ta sprawa nie należy do przyjemnych i jestem w dużym szoku, że mogłaś posunąć się do czegoś takiego. Jesteś świetną uczennicą, ułożoną, roztropną... - Nie bardzo rozumiem - powiedziałam gdy dyrektor skończył mówić - Angelo przyszła dzisiaj do mnie Jessica i opowiedziała mi o całym zdarzeniu. Czy masz coś na swoją obronę? - Panie Dyrektorze z całym szacunkiem ale jak mam mieć coś na swoją obronę kiedy nie mam zielonego pojęcia o czym mówimy - powiedziałam grzecznie ale w środku cała się gotowałam. Ta suka znowu wymyśliła coś żeby utrudnić mi życie - Angelo na prawdę nie wiesz o czym mówię? - niech ten facet przestanie mówić do mnie Angelo. To wkurwiające - Nie - pokiwałam głową - Cóż może w takim razie powiesz mi dlaczego najpierw groziłaś a później zaatakowałaś Jessicę? - Co?! - słysząc to podniosłam się - jak możesz tak kłamać?! - te słowa skierowałam w stronę tej suki - to nie moja wina, że wybrał mnie nie Ciebie - Angelo usiądź - usiadłam ale to raczej z szoku niż na prośbę - z racji tego, że jesteś uzdolnioną, sumienną uczennicą i nigdy nie mieliśmy z Tobą problemów dostajesz teraz tylko słowne upomnienie - gdy to usłyszałam poczułam ulgę - ale pamiętaj, że od tej pory będę Cię uważnie obserwował. Jedno potknięcie i nie będzie tak przyjemnie. Zrozumiałaś? - Tak - pokiwałam głową - dziękuje za wyrozumiałość Panie Dyrektorze - A ja się cieszę, że nie walczyłaś ze mną - posłał mi przyjazny uśmiech - to już wszystko. Wracajcie na lekcje dziewczęta - skończył mówić i od razu zatopił wzrok w papierach. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Chciałam jak najszybciej uciec z tego pokoju. Nie odwracając się za siebie wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o ścianę. Nie wierze, że Jess jest zdolna do takich rzeczy. Usłyszałam zamykanie drzwi więc podniosłam głowę i napotkałam jej wzrok - Dlaczego? - zapytałam - Doskonale wiesz dlaczego i uwierz to jeszcze nie koniec. Justin wróci do mnie i znowu będzie moją maskotką do łóżka. Nie jesteś niego warta. Przy tobie staję się pizdą - zaśmiała się i odeszła. Dlaczego mi to robi? Przecież nie zabrałam jej Justina! On po prostu jej nie chciał...



Justin's POV



Angie od wyjścia z gabinetu dyrektora była dziwna. I to dosłownie. Zazwyczaj mówi bardzo dużo. A może to z powodu Jazzy? Próbowałem skupić się na prowadzeniu ale jej milczenie wcale mi nie pomagało. Westchnąłem i postanowiłem przełamać ciszę
- Angie co się stało? - zapytałem i oczekiwałem odpowiedzi ale dostałem tylko ciszę - Angie... Angie... - dalej nic - Angie do cholery żyj! 
- Co? - kątem oka widziałem jak przenosi wzrok z drogi na mnie - Justin przepraszam zamyśliłam się
- Powiesz mi co się stało? 
- Nic - wyruszyła ramionami 
- Przecież widzę - naciskałem mając nadzieję, że w końcu mi powie 
- Nic Justin - przeczesała włosy palcami - jaka jest Twoja siostra? 
- Jest w porządku - wiedziałem, że chce zmienić temat - Angie proszę powiedz mi co się stało
- Nic - bawiła się końcówkami włosów - po prostu trochę denerwuje się spotkaniem z Twoja siostra - wyruszyła ramionami - a co jak mnie nie polubi? 
- Nie polubi? - zaśmiałem się - to nie możliwe - widziałem jak się uśmiecha 
- Dlaczego? 
- Pomyślmy - zamilkłem żeby nadać sytuacji trochę dramaturgii - jesteś urocza, kochana, dobra, waleczna, silna i piękna. Masz same zalety skarbie 
- Znowu to robisz 
- Robię co? - prawda jest taka, że nie miałem pojęcia o co jej chodzi 
- Zawstydzasz mnie - ukryła twarz we włosach 
- Myślałem, że już się do tego przyzwyczaiłaś
- Nigdy się do tego nie przyzwyczaję - powiedziała i pocałowała mnie w polika - dziękuje i kocham Cię
- Też Cię kocham - odpowiedziałem i wjechałem na parking. Angie automatycznie ucichła. Nie lubię kiedy jest taka cicha ale faktycznie może denerwuje się spotkaniem z moją siostrą? Też pewnie byłbym zdenerwowany - gotowa? - zapytałem kiedy zaparkowałem i wyłączyłem silnik 
- Chyba tak - opowiedziała i spojrzała na mnie 
- Będzie dobrze - pocałowałem ją i wysiadłem z samochodu. Podbiegłem do drzwi od strony Angie i otworzyłem je przed nią. To dziwne ale jeszcze żadnej dziewczyny przed nią tak nie traktowałem. No cóż miłość zmienia ludzi. Gdy wysiadła z samochodu zamknąłem drzwi i łapiąc ją za rękę splotłem nasze palce - Jazzy pewnie już jest. Zawsze zjawia się piętnaście minut przed czasem
- To tak jak ja - zaśmiała się - coś nas łączy 
- Jest tego więcej niż Ci się wydaje - powiedziałem i pociągnąłem ją w stronę restauracji. Ciałem już zobaczyć się z siostrą. Nie widziałem jej prawie dwa lata. To wina rodziców. Gdyby pozwolili jej wtedy na spotykanie się z John'em nie musiałaby uciekać. No ale cóż chłopak z tatuażami i motocyklem nie był przecież odpowiednią partią dla ich kochanej córeczki
- Justin! - z zamyślenia wyrwał mnie głos siostry i zanim się zorientowałem trzymałem ją w ramionach - tak bardzo tęskniłam 
- Ja też Jazzy - pogłaskałem ją po głowie - nawet nie wiesz jak bardzo - westchnąłem - kocham Cię mała
- Nie jestem mała - odsunęła się i lekko uderzyła mnie w ramię 
- Nie pyskuj starszej siostrze 
- Nie pyskuję - puściłem jej oczko - to nie moja wina, że jesteś mała
- Dupek! - wywróciła oczami - a gdzie podziały się Twoje włosy? Ta Twoja urocza, długa grzyweczka... Już nie wyrywasz na nią dziewczyn? 
- Jazzy... - powiedziałem ostrzegawczo 
- Oj dobra Justin - zaśmiała się - a kim jest ta urocza dziewczyna? - zapytała i wskazała na Angie 
- To Angie - objąłem ją - moja dziewczyna - dokończyłem z dumą 
- Cześć - powiedziała Jazzy i porwała ją w ramiona - mam nadzieję, że mój braciszek traktuje Cię jak damę
- Traktuje - powiedziała Angie i oddała uścisk. Wiedziałem, że Angie skradnie mojej siostrze serce. Nie mogło być inaczej. Patrząc na nie nie mogłem przestać się uśmiechać.



***



- Nie mogę uwierzyć, że mój mały braciszek jest już mężczyzną - Jazzy zaśmiała się - i w końcu znalazł normalną, uroczą dziewczynę - spojrzała się na Angie i posłała jej uśmiech - więc jak długo jesteście razem? - Prawie dwa miesiące - Angie odpowiedziała za mnie - Tak oficjalnie? - Tak - Angie siknęła głową - Wow Justin to chyba Twój rekord - Widzę, że dalej masz problemy z trzymaniem języka za zębami - odgryzłem się z uśmiechem na twarzy - Oj Justin ja się tylko droczę - zaśmiała się - więc Angie - Jazzy przeniosła wzrok na moja dziewczynę - jak zareagowali Twoi rodzice na mojego brata? - Tata bardzo go polubił - uśmiechnęła się - w sumie traktuje Justina jak mojego opiekuna i ochroniarza w jednym. Justin pilnuje mnie gdy on tego nie może robić. Dogadują się - To świetnie - Jazzy zaklaskała - a Twoja mama? - Jazzy! - upomniałem ją - Nic się nie stało - Angie mnie uspokoiła i złapała za rękę. Splątałem nasze palce razem - O co chodzi? - Jazzy była zdezorientowana - Cóż moja mama nie żyje. Zginęła w wypadku samochodowym gdy miałam 7 lat - powiedziała Angie po chwili ciszy - Przepraszam ja... - Nic się nie stało - Angie posłała Jazzy ciepły uśmiech i dziewczyny zaczęły dyskutować. Jazzy opowiedziała jej kilka kompromitujących mnie historii z dzieciństwa. Angie zanosiła się śmiechem i doskonale wiedziałem, że wykorzysta to przeciwko mnie. Muszę wyciągnąć trochę takich informacji od jej ojca. No co? Przecież muszę mieć jakąś obronę, prawda? A może wyciągnę coś od Van? - Justin Hallo! - z zamyślenia wyrwała mnie siostra - Przepraszam zamyśliłem się - Muszę już iść - powiedziała smutno - Jess dowiedziała się, że jestem w mieście i nie daje mi spokoju - Głupia suka - Justin! Jesteś w towarzystwie dziewczyn - Jazzy skarciła mnie - Przepraszam - wymamrotałem - wpadniesz wieczorem do domu? - Nie sądzę, że to dobry pomysł

- Jazzy oni tęsknią za Tobą - westchnąłem. Może gdyby wróciła otworzyłaby im oczy i pomogła dostrzec, że mają syna - Justin ja też za nimi tęsknię ale po prostu to nie jest najlepszy pomysł - Jazzy proszę - wstałem i podszedłem do niej - dawno Cię nie widzieli. Proszę - wyszeptałem a moja siostra milczała. Przygryzłem wargę czekając na odpowiedź - W porządku wpadnę ale... - Dziękuje - przerwałem jej i porwałem ją w ramiona - Justin ty głupku - poczochrała moje włosy kiedy postawiłem ją na ziemi - jeśli mam przyjść wieczorem to musicie tam być - Będziemy - zapewniłem ją szybko - Justin... - usłyszałem Angie i spojrzałem w jej stronę - może nie powinnam? To będzie bardzo rodzinna chwila - Jesteś dziewczyną mojego brata tak? - No tak - Angie odpowiedziała Jazzy z uśmiechem na twarzy - Więc jesteś częścią rodziny. Angie proszę. Chcę otworzyć moim rodzicom oczy i potrzebuje do tego jeszcze jednej osoby która kocha Justina takiego jakim jest - oboje spojrzeliśmy na nią - No co? - wzruszyła ramionami - Gdy się z wami przebywa czuć miłość. Widać ją w waszych gestach, sposobie w jaki na siebie patrzycie, w tym jak do siebie mówicie. Już dawno nie spotkałam się z tak silnym uczuciem jak wasze. Myślę, że każde z was znalazło miłość swojego życia więc proszę was dbajcie o nią - Dziękuje - usłyszałem Angie i spojrzałem na nią. Właśnie przytulała moja siostrę - jeśli to dla Ciebie ważne i chodzi tu o Justina to będę wieczorem - Dziękuje - powiedziała Jazzy i obie zamilkły. Słowa Jazzy były mocne ale prawdziwe. Znalazłem miłość życia ale mogę ją stracić! Pierdolony zakład! Pierdolona Jess!




---------------
Wiem, ze wygląd rozdziału jest dziwny ale coś się stało i nie potrafię tego ogarnąć. -,- Nie chciałam tez żebyście musieli dłużej czekać dlatego dodaje go takim jaki jest. Trudno. Ważne, ze widzicie treść. I jak wam się podoba? Jess znowu namieszała. PONAD 4 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ! DZIĘKUJEMY! MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XVII rozdziale! ;)



5 komentarzy:

  1. O jaaaa...ale zaje*** <3 !!! Normalny jest wygląd ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no świetne! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku świetny :d tylko boję się kiedy Angie dowie się o co chodzi z zakładem :( czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też boje się co się stanie jak Angie dowie się o zakładzie. nie chcę żeby się rozstali ponieważ są idealni!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko swietna historia ;D

    Przeczytalam juz wszystkie rozdzialy wow ;o

    Oj dzieje sie :D

    Aww *-*

    Czekam na nowy ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ♥ Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna ;) do zobaczenia przy kolejnym rozdziale ♥ Jola i Pati