Angie's POV
Obudziłam się i przekręciłam głowę w prawo. Uśmiechnęłam się na widok Justina śpiącego w moim łóżku. Ten chłopak jest niesamowity i jest mój. Warto było zaryzykować i pozwolić mu się do mnie zbliżyć. A co jeśli dziewczyny które słyszałam w szkolnej toalecie miały rację? I co miała na myśli Jess mówiąc o zakładzie? Czy Justin byłby do tego zdolny? Pokręciłam głową w celu odgonienia tych myśli. Nie mogę wyobrazić sobie, że Justin zakłada się o czyjeś uczucia. Mój Justin nie był taki. Mój Justin jest bezczelny i irytujący ale przy tym opiekuńczy, kochany. Można również powiedzieć, że jest romantyczny. Powoli wyswobodziłam się spod kołdry i wstałam z łóżka. Justin nawet się nie poruszył. Uśmiechnęłam się do siebie widząc jak śpi. Nawet teraz wygląda jak anioł. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Uśmiechając się do siebie po cichu opuściłam swój pokój i zbiegając po schodach szybko weszłam do kuchni. Znalazłam w nim zaczytanego tatę
- Cześ tato - podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek
- Dzień dobry córciu - uśmiechnął się a ja podeszłam do szafek w celu wyciągnięcia miski i płatek - jak się spało?
- Zadziwiająco dobrze - uśmiechnęłam się do siebie
- Zakładam, że to zasługa Justina
- Tak - odpowiedziałam po chwili namysłu i wsypałam płatki do miski. Podeszłam do lodówki i otwarłam ją wyciągając z niej mleko - jest trochę jak miś - powiedziałam i nogą zamknęłam drzwiczki
- Jak miś? - zaśmiał się
- No co? - zapytałam wywracając oczami - jest jak miś - zaśmiałam się i nalałam mleko do miski
- Angie..
- Tak tato? - zapytałam i usiadłam na przeciw niego przy stole
- Czy Ty i Justin.. no wiesz...
- My co tato?
- No czy wy jesteście parą? - wybuchłam śmiechem - Angie co ja śmiesznego powiedziałem? - zobaczyłam zdziwioną minę taty i ponownie zaniosłam się śmiechem - Angie...
- Nic - uspokoiłam się - tato bałeś się zapytać czy ja i Justin jesteśmy razem a wczoraj bez ogródek powiedziałeś, że nie mamy uprawiać sexu - spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem "nie przeginaj"
- No co? ja tylko stwierdzam fakt - wzruszyłam ramionami
- A więc? - spojrzał na mnie wyczekująco
- Tak tato już oficjalnie jesteśmy parą - uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie sytuacji w jego samochodzie
- Uszczęśliwia Cię, prawda?
- Tak - odpowiedziałam twierdząco - i to bardzo - skończyłam mówić i zabrałam się za jedzenie. Czułam, że tata chce coś powiedzieć ale nie wiedział czy może - tato o co chodzi?
- Justin wczoraj się bardzo o Ciebie martwił i powiem szczerze, że zaimponował mi tym - spojrzał na mnie poważnie - widzę, że ma dobrze zamiary - uśmiechnęłam się słysząc to - ale mogę się dowiedzieć co się wczoraj stało?
- Zły dzień - wzruszyłam ramionami
- Angie i ja mam w to uwierzyć? - tym razem to ja byłam zdziwiona - Za bardzo zależy Ci na szkole żebym mógł uwierzyć w tą bajeczkę - wywróciłam oczami
- Tato proszę...
- Nie - powiedział ostro a ja się wzdrygnęłam - powiedz mi co się stało
- Usłyszałam coś nieprzyjemnego na temat mój i Justina i zdenerwowana po prostu wybiegłam ze szkoły - patrzył na mnie wyczekująco co oznaczało, że mam kontynuować swoją opowieść - stanęłam na szkolnym parkingu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić gdy nagle pomyślałam, że pójdę do mamy i odwiedzę Van
- Byłaś u mamy?
- Tak tato - spojrzałam mu w oczy - i nie mogę zrozumieć dlaczego Ty do niej nie chodzisz
- Angie...
- Nie tato - przerwałam mu - zapomniałeś już o niej? Jeśli tak to po co kazałeś ją tu sprowadzić?! - poczułam łzy na policzku - brakuje mi jej - wyszeptałam
- Wiem skarbie - powiedział i podszedł do mnie - mi tez jej bardzo brakuje - wyszeptał i przytulił mnie a ja wybuchłam niepohamowanym płaczem. Tata tarł w pocieszającym geście moje plecy do czasu aż się uspokoiłam
- Przepraszam - wyszeptałam
- Nie masz za co kochanie - powiedział i pocałował mnie w głowę a następnie usiadł na swoim miejscu - rozumiem Cię - wytarłam swoje łzy i uśmiechnęłam się do niego
- Tato? - zaczęłam nieśmiało
- Tak?
- Czy to konieczne?
- Co?
- Chce normalnie chodzić do szkoły - stwierdziłam. Chciałam tam chodzić ze względu na naukę ale również ze względu na Justina
- Nie sadzę, że to teraz dobry pomysł
- Dlaczego? - zapytałam z irytacją w głosie
- Po pierwsze te dziewczyny zagrażają Twojemu bezpieczeństwu. Najpierw zniszczyły Twój samochód a później prawie na śmierć pobiły Vanessę
- Skąd wiesz o tym wszystkim? - Boże kto u to wszystko powiedział?!
- Nie ważne - uciął dalszą dyskusję na ten temat - kolejnym powodem do tego abyś została w domu jest Twoja kondycja psychiczna
- Z moja psychiką jest wszystko okay - sapnęłam
- Nie wydaje mi się
- Tato...
- Nie Angelo - użył mojego pełnego imienia co oznacza, że jestem na straconej pozycji - i w ogóle to już jest koniec tematu
- Super! - krzyknęłam i wstałam od stołu - jesteś wielki tato! Najlepiej zamknij mnie w tym pieprzonym domu na klucz! - wyrzuciłam ręce w górę - nie chce mi się teraz z Tobą rozmawiać - powiedziałam i wybiegłam z kuchni
- Wracaj tu młoda damo! - usłyszałam jak tata mnie woła ale w tej chwili miałam to w dupie. Ze łzami w oczach zaczęłam wbiegać po schodach. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie więc spojrzałam w górę i zobaczyłam Justina
- Puść mnie - wysyczałam te słowa z jadem w głosie
- Angie...
- Justin puść mnie do cholery! - krzyknęłam a on mnie w końcu posłuchał. Wyminęłam go pozostawiając na schodach w szoku i wbiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Chwilę później poczułam jak ktoś siada na łóżku. Wiedziałam, że to Justin więc po prostu podniosłam się i wtuliłam się w niego. Mimo wszystko chciałam żeby był blisko mnie
- Będzie dobrze, obiecuję - powiedział i pocałował mnie w głowę
- Justin dlaczego on mi to robi? - odezwałam się w końcu i powycierałam wilgotną twarz - czuję się jakbym była zamknięta w klatce - chłopak cierpliwie mnie słuchał - przecież nie mam depresji, nie czuję się gorzej. Cholera przecież mimo wszystko jestem szczęśliwa - nadąsałam się i podciągając kolana do klatki piersiowej oparłam na nich głowę
- On się po prostu o Ciebie martwi - Justin odezwał się dopiero gdy skończyłam
- Martwi się czym? Okay wczoraj nie zachowałam się dojrzale ale musiałam tak zrobić rozumiesz? - spojrzałam na niego z nadzieja a chłopak tylko kiwnął głową - mam już dość tych dramatów - westchnęłam
- Ja też Angie - powiedział i usiadł bliżej mnie - mówiłaś, że jesteś cholernie szczęśliwa
- Bo jestem - spojrzałam na niego
- A co Cię tak uszczęśliwia? - zapytał z łobuzerskim uśnięciem
- Pomyślmy .. wiesz uszczęśliwia mnie pewien bezczelny chłopak w którym jestem bez pamięci zakochana. Jest najcudowniejszym mężczyzna na świecie. Kojarzysz?
- Nie bardzo - uśmiechnął się - też Cię kocham uparta kobieto - dodał i złączył nasze usta razem. Szybko oddałam pocałunek i po chwili znalazłam się na kolanach Justina. Wplotłam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam na co chłopak jęknął. Chwilę później Justin odwrócił nas tak, że ja leżałam na łóżku a on pochylał się nade mną
- Kocham Cię - powiedział i ponownie złączył nasze usta. Uśmiechnęłam się i dłonie położyłam na jego klatce piersiowej. Zaczęłam błądzić nimi po jego torsie i brzuchu czując mięśnie pod materiałem. Justin odsunął się ode mnie - Wiesz podoba nie się to - puścił mi oczko - ale myślę że czas się szykować
- Szykować gdzie? - byłam trochę zdezorientowana
- Myślałem, że pojedziemy do Van a później coś zjeść
- Zjeść możemy tutaj - uśmiechnęłam się
- Tak ale ja mam niespodziankę
- Jaką? - na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech
- Nie mogę powiedzieć ponieważ wtedy to nie będzie niespodzianka - puścił mi oczko, cmoknął mnie przelotnie w usta i wstał. Błądziłam za nim wzrokiem i dalej nie mogłam uwierzyć, że ten chłopak jest mój
- Kocham Cię - powiedziałam a Justin spojrzał na mnie z uśmiechem
- Wiem. No przecież jak tu mnie nie kochać? - puścił mi oczko i stanął obok łóżka - jednak nie możesz mnie kochać bardziej niż ja Ciebie - zaśmiał się i znowu mnie pocałował - Angie w końcu może łaskawie zbierzesz swoją seksowną pupę i zaczniesz się szykować?
- Jesteś dupkiem wiesz?
- I za to mnie kochasz - puścił mi oczko. Wywróciłam oczami i wstałam z łóżka. Wyminęłam Justina i zniknęłam za drzwiami łazienki...
Justin's POV
Siedziałem w samochodzie i czekałem zniecierpliwiony na Angie. To zadziwiające ile czasu potrzebują dziewczyny żeby wyjść z domu zadowolone ze swojego wyglądu. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałem na ekran i znaczyłem, że dzwoni Lou
- Cześć stary - zaczął
- Cześć Lou
- Będziecie dzisiaj? Wiesz cała drużyna chce poznać w końcu tą Twoją nową dupę
- Lou nie mów tak o Angie - ostrzegłem go - Angie nie jest tylko dziewczyną do łóżka
- Wow stary - zaśmiał się - nigdy tak nie reagowałeś kiedy nazywaliśmy tak jakąś Twoją panienkę
- Lou przeginasz - wysyczałem przez zęby
- Jezu Bieber wyluzuj - zaśmiał się - po prostu nie jestem przyzwyczajony do tej sytuacji
- To lepiej się przyzwyczaj
- Dobra Justin nie dzwonię żeby się z Tobą droczyć panienko - przewróciłem oczami - Jess też ma przyjść
- Że co proszę kurwa?! - ta dziewczyna nigdy nie da mam spokoju
- Uczepiła się Willa - westchnąłem - myślę że ona jest uzależniona od sportowców - zaśmiał się
- Taaa - podrapałem się po karku - słuchaj Lou jeśli Jess przyjdzie na grilla to nie sąd...
- Nie żartuj stary - przerwał mi - jesteś kapitanem i musisz tu być
- Nie sądzę że to najlepszy pomysł - przyznałem szczerze
- Dlaczego?
- Angie i Jess na jednej imprezie? Nie to nie przejdzie
- Słuchaj stary jeśli Jess zacznie jakąś krzywą akcje to po prostu ją wyprosimy
- Obawiam się, że to nie Jess zacznie - powiedziałem i kątem oka zobaczyłem zbliżającą się do samochodu Angie
- Czekaj czy Ty sugerujesz, że to Angie może zacząć?
- Dokładnie - w tym momencie do samochodu weszła Angie - do zobaczenia później stary - powiedziałem i rozłączyłem się. Spojrzałem na Angie i posłałem jej wielki uśmiech
- Ślicznie wyglądasz - powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie w usta. Miała na sobie rurki przetarte w kilku miejscach, obszerny biały sweter a na nogach Vansy koloru czarnego. Włosy miała rozpuszczone i lekki makijaż. Taką Angie lubię najbardziej
- Justin dalej będziesz pożerał mnie wzrokiem czy może ruszymy się z miejsca? - zadając to pytanie zaśmiała się - i dziękuje ty też wyglądasz niczego sobie - musnęła moje usta. Zadowolony z siebie uruchomiłem samochód i wyjechałem z podjazdu by chwilę później kierować się w stronę szpitala
- Taką najbardziej Cię lubię - spojrzałem na nią
- Patrz na drogę - uśmiechałem się bo zawsze mnie upomina gdy prowadzę i patrzę w tym samym czasie na nią
- Justin nie rozumie - wywróciła oczami
- Lubię Cię taką naturalną
- Och - kątem oka zauważyłem, że patrzy na mnie - dziękuje - uśmiechnęła się
- A ja lubię Ciebie takiego
- Takiego? - pytanie samo uciekło mi z ust
- Lubię gdy masz na sobie tą białą koszulkę, spodnie opuszczone poniżej bioder, bluzę, Supry i uwielbiam Twoją stojącą grzywkę - wyliczyła - wyglądasz jak bad boy
- Bo jestem jak to mówisz bad boy - zaśmiałem si
- Nie sądzę - powiedziała i skrzyżowała ręce na piersiach
- Och czyżby? - zapytałem i uniosłem jedną brew
- Tak
- Jesteś pewna?
- Jestem pewna - zaśmiała się - może wyglądasz jak bad boy ale tak naprawdę jesteś słodki
- Skarbie jestem wszystko tylko nie słodki - zaśmiała się - Boże jak mogłaś nazwać mnie słodkim? - tym razem to ja się zaśmiałem
- Normalnie Justin - wyruszyła ramionami - przy mnie jesteś słodki
- Cóż - zacząłem i zamilkłem - skoro tak uważasz to pewnie masz racje - spojrzałem na nią i gdy już miała coś powiedzieć przerwałem jej - tak wiem mam patrzeć na drogę - przewróciłem oczami - więc może to, że jestem słodki zostanie naszą tajemnica?
- Kolejna tajemnica? - gdy Angie zadała pytanie ja wjechałem na parking szpitala - Myślisz, że to dobry pomysł?
- Tak myślę - powiedziałem i zaparkowałem na wolnym miejscu. Wyjąłem kluczyki ze stacyjki i spojrzałem na moją piękną dziewczynę
- Skarbie kapitan drużyny hockey'a nie może być słodki - skończyłem mówić i pocałowałem ją
- A ja uważam, że może być - zaśmiała się i wysiadła z samochodu. Chwilę później zrobiłem to samo. Zamknąłem samochód i dołączyłem do czekającej na mnie Angie
- A więc kapitan może być słodki? - zapytałem i objąłem ją ręką w talii. Poczułem jak przez dziewczynę przechodzi dreszcz i uśmiechnąłem się sam do siebie. Lubię wiedzieć, że tak na nią działam. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się ponownie. To zadziwiające , że Angie nie musi robić za wiele żeby wywołać u mnie uśmiech - to jak kapitan i słodkość idą w parze?
- Czemu nie? - wyruszyła ramionami - skoro jesteś słodki i jesteś kapitanem to wychodzi na to, że może - powiedziała i pocałowała mnie w polika
- Angie proszę nie mów, że jestem słodki - brzmiałem jak szczeniak - czuje się wtedy jak mięczak
- Justin jesteś wszystkim tylko nie mięczakiem
- Taaak? To kim jestem? - zapytałem z ciekawością
- Całym moim światem - Angie odpowiedziała szybko a ja z wrażenia stanąłem i spojrzałem jej w oczy
- To najpiękniejsze słowa jakiekolwiek usłyszałem - ponownie tego dnia się uśmiechnąłem - Kocham Cię - powiedziałem i złączyłem nasze usta w pocałunku. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście Najwspanialsza dziewczyna jaka znam jest moja i tylko moja. Jeśli ja stracę to... Nawet nie chce o tym myśleć...
Angie's POV
Wchodząc do sali gdzie leżała Angie poczułam łzę na poliku. Dalej nie mogę zrozumieć dlaczego jej to zrobiły. Usiadłam na krzesełku znajdującym się obok łóżka i ujęłam dłoń Van. Wpatrywałam się w jej twarz nie wyrażającą niczego. Wyglądała jak śpiąca królewna
- Przepraszam Van - westchnęłam - to ja tu powinnam leżeć nie Ty - pogłaskałam ją po policzku - wiesz Gary bardzo się o Ciebie troszczy. Nawet bardziej niż ja - westchnęłam - ale uwierz, że ja nie mogę po prostu nie mogę - przerwałam ponieważ płakałam. Nie mogłam się uspokoić więc wstałam, złożyłam na czole Van lekki pocałunek i wyszłam z sali. Oparłam się plecami o ścianę i płakałam. Czułam się bezsilna. Poczułam jak oplatają mnie silne ramiona i wiedziałam, że to Justin. Wtuliłam się w jego tors i pozwoliłam moim łzą lecieć. Byłam wdzięczna mu za to, że nic nie mówił tylko po prostu tu był
- Angie? - usłyszałam damski głos więc spojrzałam w stronę z którego dobiegał - co Ty tu robisz?
- Dzień dobry pani Cole - przywitałam się uprzejmie - przyjechałam do Van
- Po co to zrobiłaś? - spojrzałam na nią zdziwiona
- Chciałam zobaczyć co z mają przyjaciółką
- Moja córka już nie jest Twoją przyjaciółką - odpowiedziała ostro - nie masz prawa jej tak nazywać, rozumiesz?
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - przerwała mi - moja córka leży w śpiączce i to Twoja wina
- Wydaje mi się, że trochę pani przesadza - twardo powiedział Justin na co złapałam jego dłoń i ścisnęłam ją lekko. Wydaje mi się, że zrozumiał o co mi chodzi ponieważ zamilkł
- Rozumiem, że jest pani zła ale to nie ja ją tu wysłałam - powiedziałam w geście obronnym
- To może ja to zrobiłam? Vanessa leży tutaj ponieważ Ty postanowiłaś skreślić mojego syna i zacząć spotykać się z nim - z obrzydzeniem wskazała na Justina
- Niech pani w to nie miesza Justina! - powiedziałam ostro - A Mike wcale nie jest tak idealny jak się pani wydaje. Mike to zwykły śmieć!
- Zamknij się smarkulo - mama Van wysyczała te słowa przez zęby - nie waż się obrażać mojego syna - gdyby jej wyrok mógł zabijać to byłabym martwa - nie przychodź tu więcej i Ty też nie - zwróciła się do Garego - a teraz idźcie już - powiedziała, wyminęła nas i weszła do sali. Stałam tam osłupiała i zła. Nie mogę dziwić się jej reakcji. Ja prawdopodobnie zareagowałabym dokładnie tak samo
- Idziemy - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów a po chwili chłopacy dołączyli do mnie. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Czułam się pusta w środku.
***
- Angie przepraszam - usłyszałam gdy znalazłam się w samochodzie
- Za co przepraszasz Justin? - zapytałam i spojrzałam na niego
- Za to, że nie możesz odw....
- Skończ - powiedziałam ostro - to nie Twoja wina - wyruszyłam ramionami - i tak mam zamiar do niej przychodzić
- To tak jak ja - usłyszałam Garego - nikt nie zabroni odwiedzać mi Van
- Lubisz ją, prawda? - zapytałam zapinając pas - Nawet bardzo ją lubisz co?
- Taaa - widziałam w lusterku, że zrobił się czerwony
- To słodkie - zachichotałam
- Co jest słodkie?
- Ty i to, że zawstydziłeś się gdy powiedziałam, że lubisz Van
- Boże - wywrócił oczami - Angie ja jestem wszystko tylko nie słodki - gdy tylko skończył mówić razem z Justinem wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem
- Ej ludzie co ja takiego śmiesznego powiedziałem?
- Nie nic - odpowiedział Justin wywracając oczami - dobra jedziemy na grilla
- Justin jakiego grilla? - zapytałam zaskoczona
- No takiego z kiełbaskami, piwem, muzyką i...
- Justin wiem co robi się na grillu - powiedziałam przerywając mu - pytałam jaki grill?
- Zawsze organizujemy grilla po skończeniu sezonu - z wyjaśnieniami pospieszył Gary
- Ach
- Angie...
- Tak Justin?
- Będzie tam Jess
- Co?! - to pytanie zadałam równocześnie z Garym
- Justin poważnie co ta suka tam robi? - zapytał przyjaciel mojego chłopaka
- Nie wiem - Justin wzruszył ramionami patrząc cały czas na drogę - teraz uczepiła się Willa
- Wiesz, że ona robi to specjalnie?
- Wiem Gary ale powiedz mi co mam zrobić? - zapytał z irytacją w głosie - Przecież nie powiem Willowi, że ma ją zostawić
- Prawda - zgodził się Gary
- Zresztą Will to mądry chłopak więc sądzę, że prędzej czy później oleje ją - powiedział Justin - Angie dlaczego zamilkłaś?
- Justin dlaczego ona to robi?
- Ponieważ chce mam zrobić na złość - odpowiedział - Ej mała ona nie zepsuje mam wieczoru
- Ona nie - wyruszyłam ramionami - ale obawiam się, że ja zepsuję jej - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że ponownie mogę obić jej ten parszywy pysk
- Angie...
- Nie Justin - podniosłam dłoń by go uciszyć - niech ta dziwka zbliży się do Ciebie na metr lub powie coś na temat Van to przysięgam, że będzie musiała szukać dobrego chirurga plastycznego - zauważyłam, że Justin zaparkował przed jakimś domem - nie żartuje, poprzestawiam jej twarz
- Justin zaczynam bać się Angie - powiedział Gary że śmiechem - nie martw się mała - spojrzałam na niego a on puścił mi oczko - dopilnuje, że Justin Ci nie przerwie - znowu się zaśmiał - do znaczenia w ogrodzie - wyszedł z samochodu pozostawiając nas w ciszy. Zaczęłam bawić się końcem swojego swetra ponieważ byłam zdenerwowana
- Podobasz mi się taka - Justin w końcu przerwał ciszę
- Taka? - spojrzałam na niego nieśmiało
- Tak Angie - zaśmiał się i złapał moje dłonie - podobasz mi się taka zadziorna - złączył nasze usta w pocałunku - chodź już do nich - po tych słowach wyszedł z samochodu i podbiegł do moich drzwi żeby otworzyć mi je. Gdy tylko wysiadłam on zamknął auto i objął mnie ramieniem - Gotowa? - zapytał a ja pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę domu. Mam nadzieję, że jako pierwszą zobaczę Jess...
Justin's POV
Wchodząc do ogrodu nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Bałem się, że Angie nie przypadnie do gustu chłopakom lub zrobią oni zrobią coś co nie spodoba się Angie. Tak, popadam w paranoję ale bardzo zależy mi na tym żeby obie strony wypadły przed sobą bardzo dobrze. Chłopcy z druzyny to moja rodzina a Angie to moja dziewczyna więc nic w tym dziwnego, że chce aby wszystko poszło idealnie. Poczułem jak Angie ściska moją dłoń więc spojrzałem na nią. Posłała mi uśmiech
- Nie bój się - pocałował mnie w polika - wszystko będzie dobrze. Myślę, że polubimy się - chwila, czy ta dziewczyna czyta w moich myślach
- Wiesz chłopcy są trochę... nadpobudliwi więc nie dziw się jeśli zaczną Cię przytulać lub nagle nie będziesz czuła gruntu pod stopami - zaśmiała się
- Justin ja nie jestem z porcelany
- Tak ale wiesz...
- Bieber! - nie mogłem dokończyć tego co chciałem powiedzieć ponieważ w naszą stronę szedł już Lou, Tony, James i Scoot
- Cześć stary - pierwszy odezwał się James - no pokaż nam tę swoją Angie - mówiąc to patrzył się na moją dziewczynę - śliczna jest - uśmiechnął się do niej - Witaj jestem Scoot - wyciągnął w jej stronę rękę
- Angie - odpowiedziała grzecznie i uścisnęła jego dłoń
- A to jest Lou, Tony i James - wskazał na każdego z nich po kolei
- Cześć chłopaki - pomachała im
- Cześć Angie - odpowiedzieli chórkiem na co chciało mi się śmiać
- Słyszałem i wiedziałem co zrobiłaś Jess - tym razem odezwał się Lou
- Och - Angie zaczerwieniła się - nie planowałam tego no ale...
- Dobra robota - teraz kolej Lou - należało się suce - puścił Angie oczko - uczepiła się naszego biednego Justina i nie daje mu spokoju. Wiesz przykro nam z powodu samochodu i Twojej przyjaciółki To nie powinno mieć miejsca - skończył
- To prawda - zgodziła się Angie - nie powinno
- Justin wydaje mi się, że Angie powinna poznać resztę chłopaków Z tego co wiedzę teraz często będzie spędzać z nami czas - Scoot miał rację. Objąłem Angie ramieniem i ruszyliśmy do grupki stojącej przy stole. Tak tam gdzie jest jedzenie tam będą i oni. Zawsze ale to dosłownie zawsze są głodni. Gdyby mogli to jedliby nawet podczas spania czy seksu. Nie zrozumcie mnie źle ale czasem myślę, że żarcie to ich fetysz- Boże za chwilę się porzygam - no i mamy Jess. wywróciłem oczami i odwróciłem się w jej stronę - daruj sobie - wysyczałem
- Mam darować sobie co? - zapytała z bezczelnym uśmiechem na twarzy
- No nie wiem - tym razem odezwał się Angie - na przykład robić z siebie idiotkę? - posłała jej uśmiech
- Z Tobą nie rozmawiam ale z nim - wskazał na mnie
- Nie bój się - pocałował mnie w polika - wszystko będzie dobrze. Myślę, że polubimy się - chwila, czy ta dziewczyna czyta w moich myślach
- Wiesz chłopcy są trochę... nadpobudliwi więc nie dziw się jeśli zaczną Cię przytulać lub nagle nie będziesz czuła gruntu pod stopami - zaśmiała się
- Justin ja nie jestem z porcelany
- Tak ale wiesz...
- Bieber! - nie mogłem dokończyć tego co chciałem powiedzieć ponieważ w naszą stronę szedł już Lou, Tony, James i Scoot
- Cześć stary - pierwszy odezwał się James - no pokaż nam tę swoją Angie - mówiąc to patrzył się na moją dziewczynę - śliczna jest - uśmiechnął się do niej - Witaj jestem Scoot - wyciągnął w jej stronę rękę
- Angie - odpowiedziała grzecznie i uścisnęła jego dłoń
- A to jest Lou, Tony i James - wskazał na każdego z nich po kolei
- Cześć chłopaki - pomachała im
- Cześć Angie - odpowiedzieli chórkiem na co chciało mi się śmiać
- Słyszałem i wiedziałem co zrobiłaś Jess - tym razem odezwał się Lou
- Och - Angie zaczerwieniła się - nie planowałam tego no ale...
- Dobra robota - teraz kolej Lou - należało się suce - puścił Angie oczko - uczepiła się naszego biednego Justina i nie daje mu spokoju. Wiesz przykro nam z powodu samochodu i Twojej przyjaciółki To nie powinno mieć miejsca - skończył
- To prawda - zgodziła się Angie - nie powinno
- Justin wydaje mi się, że Angie powinna poznać resztę chłopaków Z tego co wiedzę teraz często będzie spędzać z nami czas - Scoot miał rację. Objąłem Angie ramieniem i ruszyliśmy do grupki stojącej przy stole. Tak tam gdzie jest jedzenie tam będą i oni. Zawsze ale to dosłownie zawsze są głodni. Gdyby mogli to jedliby nawet podczas spania czy seksu. Nie zrozumcie mnie źle ale czasem myślę, że żarcie to ich fetysz- Boże za chwilę się porzygam - no i mamy Jess. wywróciłem oczami i odwróciłem się w jej stronę - daruj sobie - wysyczałem
- Mam darować sobie co? - zapytała z bezczelnym uśmiechem na twarzy
- No nie wiem - tym razem odezwał się Angie - na przykład robić z siebie idiotkę? - posłała jej uśmiech
- Z Tobą nie rozmawiam ale z nim - wskazał na mnie
- Myślę, że nie masz z Justinem o czym rozmawiać - zadziorna jest ta moja dziewczyna - Justin nie chce z Tobą rozmawiać dziecinko
- Nie mów do mnie dziecinko! - krzyknęła Jess
- Bo co? - imponował mi spokój Angie
- Hmmmm... bo Ci przypierdolę
- Jess... - ostrzegłem ją i ruszyłem w jej stronę ale poczułem rękę na moim ramieniu więc odwróciłem się
- Justin pozwól mi - wyszeptała a ja pokiwałem głową stanąłem tuż za nią - Ty przypierdolisz mi - Angie zaśmiała się - nie bądź śmieszna. Jeśli dobrze pamiętasz nasze ostatnie spotkanie to raczej kojarzysz do czego jestem zdolna a uwierz dziewczyno, że nie pokazałam Ci wszystkiego co co potrafię - Angie podeszła tak blisko Jess, że ich ciała prawie się dotykały - więc nie sądzę, że będziesz miała szansę żeby mnie uderzyć ponieważ inaczej poprzestawiam Ci twarz
- Ty mi? - Jess zaśmiała się nerwowo
- Tak Tobie - Angie cały czas zachowywała spokój a obok mnie stała już cała drużyna podziwiając spektakl - jesteś żałosna Jess. Justin cię nie chciał i wybrał mnie więc z bezsilności zniszczyłaś mój samochód i pobiłaś moją przyjaciółkę. Teraz też zgrywasz twardzielkę ale tak na prawdę jesteś zwykłą pizdą która uważa się za bóstwo - Angie zaśmiała się - wiesz co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? - Jess stała w szoku - To, że miałaś tupet przyjść tutaj wiedząc, że ja i Justin również tu będziemy - gdy Angie skończyła to mówić podeszła do mnie i dosłownie rzuciła się na moje usta. Byłem w szoku ale oddałem pocałunek. Angie dała niezły popis swoich umiejętności. Gdy skończyliśmy odwróciła się w stronę zszokowanej dziewczyny - A Ty co tu jeszcze robisz? - zapytała z uśmiechem zwycięzcy na twarzy - spierdalaj stąd dopóki jestem miła i nie mam zamiaru Ci przypierdolić
- To jeszcze nie koniec Robson - Jess spojrzała na mnie - pilnuj się Bieber ponieważ znasz dnia ani godziny - poczułem jak moje ciało się spina - Will idziemy
- Taaaa - wszyscy spojrzeli na Willa który podrapał się po karku - wydaje mi się, że wychodzisz sama Jess - posłała mu mordercze spojrzenie - a i dzięki za wiesz - poruszył brwiami - lodzika - chłopcy wybuchli śmiechem a Jess dosłownie wybiegła z ogrodu
- Jestem z Ciebie dumny - wyszeptałem Angie do ucha
- Dobra robota Angie! Ale jej dojebałaś! - chłopcy zaczęli się przekrzykiwać. Ja zastanawiałem się nad słowami Jess i doskonale wiedziałem, że jeszcze w nas uderzy. I ten atak może nas zniszczyć. Nowa misja - nie spuszczać Angie z oka i nie pozwalać Jess się do niej zbliżyć...
- Nie mów do mnie dziecinko! - krzyknęła Jess
- Bo co? - imponował mi spokój Angie
- Hmmmm... bo Ci przypierdolę
- Jess... - ostrzegłem ją i ruszyłem w jej stronę ale poczułem rękę na moim ramieniu więc odwróciłem się
- Justin pozwól mi - wyszeptała a ja pokiwałem głową stanąłem tuż za nią - Ty przypierdolisz mi - Angie zaśmiała się - nie bądź śmieszna. Jeśli dobrze pamiętasz nasze ostatnie spotkanie to raczej kojarzysz do czego jestem zdolna a uwierz dziewczyno, że nie pokazałam Ci wszystkiego co co potrafię - Angie podeszła tak blisko Jess, że ich ciała prawie się dotykały - więc nie sądzę, że będziesz miała szansę żeby mnie uderzyć ponieważ inaczej poprzestawiam Ci twarz
- Ty mi? - Jess zaśmiała się nerwowo
- Tak Tobie - Angie cały czas zachowywała spokój a obok mnie stała już cała drużyna podziwiając spektakl - jesteś żałosna Jess. Justin cię nie chciał i wybrał mnie więc z bezsilności zniszczyłaś mój samochód i pobiłaś moją przyjaciółkę. Teraz też zgrywasz twardzielkę ale tak na prawdę jesteś zwykłą pizdą która uważa się za bóstwo - Angie zaśmiała się - wiesz co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? - Jess stała w szoku - To, że miałaś tupet przyjść tutaj wiedząc, że ja i Justin również tu będziemy - gdy Angie skończyła to mówić podeszła do mnie i dosłownie rzuciła się na moje usta. Byłem w szoku ale oddałem pocałunek. Angie dała niezły popis swoich umiejętności. Gdy skończyliśmy odwróciła się w stronę zszokowanej dziewczyny - A Ty co tu jeszcze robisz? - zapytała z uśmiechem zwycięzcy na twarzy - spierdalaj stąd dopóki jestem miła i nie mam zamiaru Ci przypierdolić
- To jeszcze nie koniec Robson - Jess spojrzała na mnie - pilnuj się Bieber ponieważ znasz dnia ani godziny - poczułem jak moje ciało się spina - Will idziemy
- Taaaa - wszyscy spojrzeli na Willa który podrapał się po karku - wydaje mi się, że wychodzisz sama Jess - posłała mu mordercze spojrzenie - a i dzięki za wiesz - poruszył brwiami - lodzika - chłopcy wybuchli śmiechem a Jess dosłownie wybiegła z ogrodu
- Jestem z Ciebie dumny - wyszeptałem Angie do ucha
- Dobra robota Angie! Ale jej dojebałaś! - chłopcy zaczęli się przekrzykiwać. Ja zastanawiałem się nad słowami Jess i doskonale wiedziałem, że jeszcze w nas uderzy. I ten atak może nas zniszczyć. Nowa misja - nie spuszczać Angie z oka i nie pozwalać Jess się do niej zbliżyć...
----------
No i mamy rozdział XIV ;) Co sądzicie? Moim zdaniem trochę się działo. Angie pokazała pazurki i cięty język. Jess została upokorzona. Myślicie, że szybko się zemści?
Rozdział dedykuję wspaniałej i niecierpliwej @Beliebers175 ♥ Uwielbiam Cię dziewczyno! MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XV rozdziale! ;)
Rozdział dedykuję wspaniałej i niecierpliwej @Beliebers175 ♥ Uwielbiam Cię dziewczyno! MAMY NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW NA ŚWIECIE! ♥ Czytasz – komentuj. Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Do zobaczenia przy XV rozdziale! ;)
- Pati